Powszechne błędy podczas suplementacji. Więcej wcale nie oznacza lepiej
Ponuro, mokro i zimno – oto przeciętny dzień polskiej późnej jesieni i przedzimia. Podczas takich warunków bardzo łatwo złapać jakiś chorobotwórczy drobnoustrój, który przez kilka dni nie będzie nam dawał spokoju i solidnie wymęczy. Szczególnie wrażliwe na taką pogodę są dzieci, dlatego warto zadbać o właściwe funkcjonowanie ich układu odpornościowego.
1. Pozwólmy dojrzeć układowi odpornościowemu dziecka
Aby skutecznie walczyć z wirusami i bakteriami, dziecięcy organizm musi mieć kontakt z ich "próbkami" – chociażby w żłobku czy przedszkolu, co umożliwia poprawne kształtowanie i dojrzewanie systemu immunologicznego, wciąż plastycznego i jeszcze nie do końca potrafiącego reagować na patogeny. Dlatego postulowane przez niektórych wprowadzenie swoistego aresztu domowego aż do Wielkanocy ("bo przeziębisz się!"), nie przyniesie niczego dobrego.
Możemy jednak pomóc w tym, aby takie zakaźne "próbki" zostały szybko unieszkodliwione i nie miały szansy rozwinąć się do postaci infekcji o poważniejszym przebiegu. Zanim sięgniemy po jakiekolwiek produkty roślinne, warto zwrócić naszą uwagę na witaminy i składniki mineralne: zadbanie o właściwą dietę w wielu przypadkach bywa zupełnie wystarczające.
2. Witamina D i jej znaczenie w budowaniu odporności
Podczas krótkich i zachmurzonych dni, znaczenie witaminy D niebywale rośnie. Cały proces jest bardzo skomplikowany, więc wyjaśnienie mocno uproszczę.
Podczas pięknej pogody, promieniowanie UV docierające do naszej skóry przekształca cząsteczki 7-dehydrocholesterolu do cholekalcyferolu (nazywanego D3). Związek ten jest punktem wyjściowym do dalszych przemian: do formy magazynowej (kalcyfediolu) lub czynnego hormonu – kalcytriolu. W idealnych warunkach nasze ciało zaspokaja nawet 90 proc. potrzeb, ale przebywając w zamkniętych pomieszczeniach, zwłaszcza jesienią i zimą, witaminę D musimy dostarczać wraz z pożywieniem, suplementami albo za pomocą specjalnych lamp imitujących światło słoneczne.
Długotrwałe, skrajne braki witaminy D u dzieci są obserwowane pod postacią krzywicy, czyli zaburzeń szkieletowych, gdyż braki szkodzą gospodarce wapniem i fosforem, a zatem składnikami budulcowymi kości. Mniejsze, sezonowe niedobory trudno zauważyć, a są równie niekorzystne.
Witamina D jest regulatorem układu odpornościowego, wpływającym głównie na funkcjonowanie szlaków sygnałowych i komórek odpowiedzialnych za wykrywanie obcych patogenów. W warunkach niedostatecznej podaży, nasz układ immunologiczny reaguje z pewnym opóźnieniem, co może zaważyć czasie potrzebnym do rozwoju zakażenia. Jednocześnie witamina D pozytywnie wpływa na wytwarzanie białek działających przeciwwirusowo i utrudniających ich namnażanie: w kilku badaniach klinicznych potwierdzono, iż suplementacja zmniejsza liczbę infekcji dróg oddechowych.
Przestrzegamy przed eksperymentowaniem ze skrajnie dużymi dawkami polecanymi w Internecie – takie dozy są zarezerwowane przy leczeniu krzywicy lub przy zdiagnozowanych zespołach złego wchłaniania, a przyjmowane długotrwale czynią takie same szkody w kościach, jak poważne niedobory.
W 2024 roku w "Nutrition Reviews" opublikowano analizę, która konkluduje, że już pokrycie minimalnych potrzeb – 400 IU/d (rekomendowane: 600 IU/d) – ma korzystny wpływ na częstotliwość infekcji. Niemniej zauważano, że niewielka suplementacja (1000 IU/d) może zmniejszać ryzyko zachorowania przeziębienie i grypę. Po prostu zachowajmy rozsądek: więcej wcale nie oznacza lepiej.
Dobre źródła witaminy D to olej z wątroby dorsza (tran) i rybie mięso (na przykład świąteczny tłusty karp), jajka, leśne grzyby (borowiki i kurki) oraz gorzka czekolada. Lecz bez wątpienia najzasobniejszym jest... zwykły, półgodzinny spacer – nawet w szary dzień jest lepszy niż jego brak.
3. Niedobór cynku a podatność na infekcje
Nie możemy zapominać o ważnym pierwiastku śladowym: cynku. Ten mikroelement umożliwia poprawne funkcjonowanie ponad 300 różnych enzymów oraz sprzyja stabilności wielu białek. Przekłada się to na poprawny wzrost i rozwój komórek ciała – zwłaszcza dziecięcego, wciąż rosnącego i zużywającego dużo cynku.
Obserwuje się, iż jego niedobory często występują przy zwiększonej podatności na infekcje, alergiach oraz chorobach autoimmunologicznych. Przy brakach tego składnika, procesy zapalne ulegają intensyfikacji, nasila się przebieg wielu schorzeń i pogłębiają odczuwalne objawy.
Dieta zasobna w cynk sprzyja aktywności granulocytów – odmianie białych krwinek, które bezpośrednio oddziałują na komórki zakażone, wydzielając białka przeciwdrobnoustrojowe i przeprowadzając proces fagocytozy, czyli unieszkodliwienia patogenu. W efekcie układ odpornościowy szybciej i sprawniej eliminuje wirusy i bakterie, przez co dzieci (i dorośli) szybciej powracają do formy.
Cynk znajdziemy przede wszystkim w produktach mięsnych oraz w owocach morza, nasionach roślin strączkowych oraz w orzechach, również jogurty, sery i mleko są dobrym źródłem tego mikroelementu. Należy mieć na uwadze fakt, iż dieta opierająca się na głównie zbożach nie sprzyja przyswajaniu składników mineralnych, z uwagi na kwas fitynowy obecny w ich ziarnach. Ten związek łączy się z innymi pierwiastkami (jako chelator), włączając je w kompleksy zupełnie nieprzydatne naszemu organizmowi. Dlatego jesienią i zimą warto rozważyć częstsze posiłki bez udziału zbóż, aby wspomóc wchłanianie cynku.
4. Preparaty z korzeni pelargonii afrykańskiej
Ziołolecznictwo nie stoi w miejscu – w ciągu minionych dwóch-trzech dekad pojawiły się nowe badania kliniczne potwierdzające korzystny wpływ wielu dobrze znanych roślin na dziecięcą odporność. Na przykład można osiągnąć doskonałe rezultaty podając domowe syropy i babcine soki z owoców bzu czarnego, czy napary z maliny, róży i lipy.
Jednak w ostatnim czasie dużą popularność zdobyły preparaty z korzeni pelargonii afrykańskiej, niekiedy sprowadzane z innych krajów europejskich (Niemiec, Francji). To roślina występująca w Afryce Południowej, w RPA i Lesotho, przez wieki wykorzystywana przez ludy tubylcze do leczenia wielu chorób. Pod koniec XIX i na początku XX wieku wzbudziła zainteresowanie brytyjskich badaczy, którzy osiągali dobre rezultaty w terapii gruźlicy. Później nieco o niej zapomniano, lecz dzięki „ponownemu odkryciu”, znów pełni ważną rolę w medycynie.
Z korzeni pelargonii afrykańskiej i słabego alkoholu wytwarza się ekstrakty, które podaje się w formie płynnej (krople) lub suchej (tabletki). Związki obecne w tych przetworach, pobudzają wytwarzanie interferonu beta – to jedno z białek syntetyzowanych w odpowiedzi na obecność potencjalnie szkodliwych patogenów i czynników.
Obecność tej substancji utrudnia przenikanie wirusów do komórek, wydostawanie się z nich oraz hamuje zdolność do ich namnażania. Odpowiedź układu odpornościowego (makrofagów, limfocytów, komórek NK) zostaje wzmocniona, a czas potrzebny do reakcji ulega skróceniu. Ponadto zwiększa się produkcja defensyn, czyli specyficznych białek odpornościowych, które mogą bezpośrednio unieszkodliwiać chorobotwórcze drobnoustroje.
Leki z pelargonii afrykańskiej są cenne w ziołolecznictwie, gdyż zostały wielokrotnie przebadane na dzieciach i można je bezpiecznie stosować od 1. roku życia. Choć nadają się do krótkotrwałego stosowania profilaktycznego, wykazują skuteczność także w początkowej fazie rozwoju przeziębienia, grypy lub innych infekcji wirusowych.
Przyjęte w ciągu pierwszej doby od wystąpienia objawów, pozwalają na złagodzenie dolegliwości i skrócenie całkowitego czasu trwania choroby aż o dwa dni. Pelargonia zmniejsza dotkliwość bólu gardła i zatok, napadowość kaszlu i duszności oraz objętość wydzieliny z nosa, także osłabia gorączkę. W badaniach z 2023 roku zaobserwowano, że włączenie leków z korzenia pelargonii redukuje ryzyko wystąpienia groźnych powikłań, na przykład rozwoju zapalenia płuc lub następczych infekcji bakteryjnych.
Dobra odporność u dziecka wcale nie wymaga mnóstwa drogich środków aptecznych. Poprawna i różnorodna dieta, trochę słońca i ruchu, nieco witamin, minerałów, czasami ziół – to wszystko pozwala uniknąć kłopotów oraz wielu nieprzespanych nocy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródło: mgr inż. Bartłomiej Byczkiewicz, Manuał Zielarski Bartłomieja Byczkiewicza