Chłopiec, który widział Niebo. Po 13 latach wciąż przekonuje innych do swojej wizji
Ostatnio na YouTube natknęłam się na wywiad z Coltonem Burpo, który opowiadał o tym, że jako dziecko przeżył własną śmierć. To nagranie bardzo mnie poruszyło, zwłaszcza słowa Coltona o tym, że jest już pewny, że nie trzeba bać się śmierci. Według niego "tam, w Niebie" wszyscy są zdrowi i nikt się nie starzeje. Jest to po prostu idealna wersja Ziemi.
1. Czym jest śmierć kliniczna?
Śmierć kliniczna dla wielu naukowców jest zjawiskiem, do którego podchodzą niezwykle sceptycznie, ponieważ z medycznego punktu widzenia trudno je wytłumaczyć. Do tej pory nie ma żadnych badań i tez naukowych, które dokładnie opisywałby ten stan.
Osoby, które doświadczyły śmierci klinicznej opisują ten stan, jako wrażenie opuszczania ciała, podróż przez tunel ze światłem, przeniesienie się do innej rzeczywistości. Neurolodzy często jednak sugerują, że odczucia te mogą mieć związek z niedotlenieniem mózgu, który może kreować halucynacje.
Według statystyk śmierć kliniczną przeżyło od 4 do 15 proc. populacji świata. Śmierć biologiczna jest wtedy, gdy zatrzymuje się akcja serca, krążenie krwi i akcja oddechowa, natomiast przy śmieci klinicznej wciąż mamy do czynienia z aktywnością mózgu, który działa nieprzerwanie. Dzięki temu w wyniku reanimacji można wciąż przywrócić człowieka do życia.
Zobacz także:
2. Niebo istnieje… naprawdę?
W 2003 roku cały świat żył historią Coltona Burpo. 4-latka, który w trakcie operacji znalazł się na granicy śmierci i życia. Chłopiec bardzo dokładnie opisał swoim rodzicom, co robili w czasie, gdy on znajdował się na operacyjnym stole. Zdarzało się, że Colton wspomniał również zdarzenia sprzed jego narodzin.
Na początku rodzice Coltona, Sonja i Todd myśleli, że ich syn cierpi z powodu zwykłej grypy. Jednak jego stan się pogarszał, ból zaczął narastać, chłopiec cierpiał coraz bardziej i bardziej. Wtedy wiedzili, że bez wizyty w szpitalu się nie obędzie.
– Boże, po tym wszystkim, co dla ciebie robię, teraz zabierzesz mi moje dziecko? – mówił ojciec, który jest pastorem.
4-latek był w bardzo ciężkim stanie, w szpitalu został położony w izolatce, a chwilę później przeniesiony został na salę operacyjną. W trakcie zabiegu serce Coltona przez chwilę się zatrzymało, a chłopiec pozostał w śpiączce przez kolejne 4 dni.
Na szczęście operacja się udała, a pęknięty wyrostek robaczkowy, który był przyczyną wszelkich dolegliwości, został usunięty. Colton był w bardzo ciężkim stanie, to cud, że wyzdrowiał, a pierwsze słowa, jakie wypowiedział po wybudzeniu to:
- Tato, czy ja naprawdę umarłem?
Kiedy Coltonowi wróciły siły, dokładnie po 4 miesiącach, opowiedział rodzicom wyjątkową historię. Szczegółowo opisał swoją podróż do nieba.
Chłopiec twierdził, że w trakcie operacji opuścił swoje ciało, a pierwszą postacią, którą wtedy spotkał był Jezus ubrany w białe szaty z purpurowym pasem, który pojawił się w towarzystwie aniołów. Colton opisał również spotkanie ze swoim dziadkiem, mimo tego, że nie zdążył go poznać, ani nie widział go na zdjęciach, opisał go w niezwykle szczegółowy sposób.
Chłopiec powiedział również swojej mamie o tym, że wie, że powinien mieć jeszcze dwie siostry, które też tam spotkał. Sonja była w szoku, ponieważ faktycznie jakiś czas temu dwukrotnie poroniła, jednak nigdy nie rozmawiała o tym ze swoim synkiem. Colton przekonywał wszystkich, że niebo istnieje naprawdę i jest pewny tego, że każdy pokocha to miejsce.
Zobacz także:
Na podstawie historii Coltona, jego ojciec napisał książkę, która stała się światowym bestsellerem. W 2014 roku powstała ekranizacja książki „Niebo istnieje… naprawdę” o tym samym tytule. Czy ktoś z was oglądał już ten film lub czytał książkę? Jakie są wasze odczucia dotyczące opowieści Coltona? Myślicie, że faktycznie chłopiec widział to wszystko, czy może uległ jakimś wpływom dorosłych?