Moja mama nie potrzebuje twoich rad
"Moja mama nie potrzebuje twoich rad" - ten zabawny napis coraz częściej znajdziemy na ubraniach dla niemowląt. O ile rzeczywiście wywołuje on uśmiech na twarzy czytającego, o tyle przerażający jest fakt, że ma wiele wspólnego z rzeczywistością.
Młode mamy muszą wręcz domagać się poszanowania własnej wizji macierzyństwa. Koleżanki, sąsiadki, ciotki, a nawet ekspedientki wręcz prześcigają się w dawaniu złotych rad, które według nich są słuszne. Czy naprawdę ich potrzebujemy?
1. Mamy, które wiedzą więcej
- Moja teściowa obwiniała mnie, że rozpieściłam dziecko nosząc je na rękach - mówi Ela. - Powinnam je odłożyć do łóżeczka i przeczekać płacz, z czym ja się nie zgadzam - dodaje.
- Moja mama uważa, że pół roku to za długo na karmienie piersią. Po co się męczyć, skoro można kupić mleko? - opowiada Patrycja.
- Kiedyś mój synek wracał ze sklepu płacząc, bo nie kupiłam mu słodyczy. Moja sąsiadka powiedziała mi przy dziecku, że na moim miejscu dałaby mu klapsa, to by się nauczył dobrego zachowania - wspomina Alicja.
Na podstawie przeprowadzonych rozmów z uzytkowniczkami WP parenting wynika, że każda pytana przez nas mama spotkała się w pierwszych dwóch latach macierzyństwa ze "złotą radą", która miała jej pomóc.
Skąd bierze się w nas potrzeba pouczania innych?
2. Teoria doskonała
- Najczęściej mamy z większym stażem pouczają te dopiero raczkujące dla podreperowania swojej własnej samooceny - mówi psycholog Kamila Drozd.
- To tak, jakby chciały dać komunikat: Jestem dłużej matką, wiem więcej, jestem bardziej doświadczona, swoje przeżyłam, bierz ze mnie przykład”. Złote rady nie służą ani temu, by pochwalić się swoimi zdolnościami macierzyńskimi, ani temu, by uchronić młode matki przed ewentualnymi porażkami. Tego typu wskazówki służą - paradoksalnie - najbardziej samym matkom udzielającym tych rad - wyjaśnia ekspertka.
Dlaczego tak się dzieje? - Dlatego, że są to zachowania, które mają uratować, bądź podreperować ich samoocenę jako matki. Nawet jeśli praktyka nie jest doskonała, to teoria tak - dodaje Kamila Drozd.
3. Zaburzona samoocena
Często jednak podbudowywanie samooceny radzącej, to obniżanie samooceny młodej mamy. W jej głowie pojawia się myśl, że ktoś zwraca jej uwagę na coś, co prawdopodobnie robi źle. Wnioskuje zatem, że sobie nie radzi tak, jakby chciała.
Podważona zostaje pewność siebie zarówno jako kobiety, jak i matki. Większość młodych mam nie ma dystansu do takich komentarzy, bo bardzo przeżywa swoją nowa rolę.
To wszystko prowadzi do popadania w kompleksy, a nawet do trudności w zajmowaniu się dzieckiem. Młoda mama zniechęca się do macierzyństwa.
Kobieta która prawie codziennie słyszy uwagi dotyczące swoich metod wychowawczych, a jej najmniejsze błędy są zauważane, potknięcia zaś przesadnie wyolbrzymiane, szybko popada w jeszcze większe kompleksy, a od tego niewielka droga do depresji poporodowej.
4. Asertywne stop!
Zanim więc pozwolisz sobie na to, aby inni ludzie podważali twoją samoocenę, powiedz "stop" i zastanów się, czy rzeczywiście ktoś obcy wie lepiej, jak wychować twoje własne dziecko.
- Selekcjonujmy zasłyszane rady, oceniając je pod względem jakości. Jeśli coś jest wbrew naszym przekonaniom, mówmy odważnie "nie". Nie oznacza to oczywiście, że mamy być głusi na porady czy zalecenia innych. Warto ich wysłuchać, ale zamiast bezrefleksyjnie się do nich stosować, zastanówmy się, czy to rzeczywiście są dobre dla mnie i mojego dziecka - mówi Kamila Drozd, psycholog.
Jak można sobie pomóc? - Każda kobieta powinna pamiętać, że idealna mama nie istnieje. Zamiast więc popadać w zły nastrój i obawiać się wyjścia z domu, doceńmy swoje zalety i popracujmy nad asertywnością. Nawet jeśli czujemy, że w jakichś obszarach nie spełniamy się tak, jak byśmy tego chciały, nigdy nie jest za późno, aby zatrzymać się i spróbować czegoś inaczej - radzi psycholog.
- Pamiętajmy, że każde dziecko jest inne, dlatego nie ma złotych, uniwersalnych rad - podpowiada ekspert.