Myślała, że to pryszcz. Zmiana na skórze okazała się o wiele bardziej groźna
Niewielka, niepozorna zmiana na skórze wokół skroni miała być tylko niewielkim znamieniem. Okazała się jednak zagrożeniem dla życia. Gdyby nie rady kosmetyczki, Keely Jones prawdopodobnie trafiłaby do lekarza za późno.
1. Znamienna wizyta
Keely Jones z czerwoną zmianą na skórze skroni borykała się kilka tygodni, ale ją bagatelizowała. Myślała, że to zwyczajna krostka. Innego zdania była kosmetyczka, do której kobieta poszła na wizytę. Zasugerowała ona, że znamię może być niebezpieczne i zaleciła wizytę u dermatologa.
Keely jednak zalecenia zbagatelizowała. "Myślałam, że to pryszcz, jeden z gatunku tych 'upartych'" – mówi 40-letnia mieszkanka Karoliny Północnej w Stanach Zjednoczonych i mama dwójki dzieci. "Wyciskałam więc go, a ten za każdym razem krwawił. Nie spodziewałam się, że ta zmiana może być tak poważna w skutkach" – dodaje.
Po kilku tygodniach Keely postanowiła jednak odwiedzić dermatologa. Lekarz obejrzał zmianę na skórze i zalecił wykonanie biopsji. Tydzień później kobieta usłyszała diagnozę: podstawnokomórkowy rak skóry. Taka odmiana nowotworu – jeśli nie jest leczona - powoduje niestetyczne zmiany na skórze, szpeci ją.
Tak też było w przypadku Keely. Choroba zrobiła w skroni dużą dziurę. Lekarze usunęli komórki nowotworowe i założyli 20 szwów. To jednak nie wystarczyło. Operację trzeba było powtórzyć, a później wykonać po raz trzeci. Tylko to dawało pewność, że rak został z tego miejsca wyeliminowany.
40-latka nadal musi być pod opieką onkologa. Jest prawdopodobne, że będzie potrzebowała jeszcze jednego zabiegu, choroba może uwidnocznić się w innym miejscu na ciele.
2. Rak zdarza się każemu
Keely swoją historią postanowiła podzielić się z innymi.
"Jest ona świadectwem tego, że rak może dopaść każdego. Przez klika tygodni nie mogłam ćwiczyć, wozić dzieci do szkoły ani spać na prawej stronie. Choć to niezbyt uciążliwe, przestrzegam inne kobiety przed bagatelizowaniem zmian na skórze" – mówi Keely.