Trwa ładowanie...

Nie wierzę w przesądy, ale dla ŚWIĘTEGO spokoju…

 Agnieszka Gotówka
22.02.2017 09:57
Czerwona wstążeczka ma za zadanie chronić dziecko przed urokiem
Czerwona wstążeczka ma za zadanie chronić dziecko przed urokiem (123RF)

Choć żyjemy w kraju, w którym zdecydowana większość osób deklaruje przynależność do kościoła katolickiego, wiara w zabobony ma się dobrze.

Mamy XXI wiek, świat pędzi do przodu. Są jednak obszary życia, w których zmiany zachodzą albo bardzo powoli, albo wcale. Tak dzieje się z przesądami i zabobonami.

Dawniej były one nieodłącznym elementem rzeczywistości. Dawały poczucie bezpieczeństwa i kontrolę nad własnym życiem w świecie, który trudno było zrozumieć.

Przesądy funkcjonowały w medycynie ludowej, tuż obok religii chrześcijańskiej. I choć odcinamy się dzisiaj od pogańskich zabobonów, wiele z nich nadal funkcjonuje w naszej rzeczywistości. Najwięcej z nich dotyczy macierzyństwa.

Zobacz film: "Ciekawe gry i zabawy dla całej rodziny"

Na dowód tego wystarczy spojrzeć, jak wiele przesądów związanych jest z okresem ciąży. To bowiem on stanowił dawniej wielką zagadkę. Był stanem tajemniczym, niepojętym. Zabobony brały się więc z niewiedzy i potrzeby tłumaczenia sobie pewnych zdarzeń. Wierzono na przykład, że śmierć noworodka jest karą za grzechy matki.

1. Czerwona wstążeczka na wszelki wypadek

Wiele przesądów funkcjonowało również tuż po narodzinach dziecka. Do czasu chrztu, który najczęściej odbywał się w kilka dni po narodzinach, przestrzegano wiele zaleceń przekazywanych z pokolenie na pokolenie. Część z nich już dzisiaj nie funkcjonuje, z wyjątkiem jednego: czerwonej wstążeczki.

Dawniej tuż po narodzinach obwiązywano rączkę noworodka nitką, koniecznie w kolorze czerwieni, bo symbolizował on życie i krew. W ten sposób chroniono je przed ludzi, którzy chcieliby rzucić na dziecko urok. To przesąd tak silny, że wielu rodziców nadal woli o nim pamiętać. Tak na wszelki wypadek.

– Osobiście w to nie wierzę, ale gdy urodziłam córkę, teściowa od razu przyniosła mi medalik z czerwoną wstążeczką. Przyszyłam ją do wózka, żeby mieć święty spokój. Dla mnie to była po prostu ozdoba – wspomina Monika.

Na potwierdzenie tego, jakie konsekwencje może mieć dla dziecka brak ochrony przed urokiem, niektórzy rodzice przywołują na forach internetowych znane im historie.

„U nas był taki przypadek. Znajoma poszła na spacer z malutkim dzieckiem, a tam dużo osób to patrzyło, to to, to tamto… Po powrocie dziecko zupełnie inne – marudne, płaczliwe, przez kilka dni wytrzymali, a potem pojechali… Przelali wosk nad dzieckiem i jak ręką odjął” – pisze Anusia.

Przeczytaj koniecznie

Swoją historią dzieli się też inna użytkowniczka: „Kiedy ja miałam małe dziecko przyszła do mnie w odwiedziny koleżanka mojej mamy. Popatrzyła na dzidziusia i powiedziała, co to za dziecko takie grzeczne i wcale nie płacze. Problem się zaczął, gdy wyszła. Mały zaczął płakać niemiłosiernie. Nie mogłam go uspokoić. (...) Za namową babci zgodziłam się, aby odmówić dziecku urok. Babcia wcale nie biegała po kątach i nie pluła, tylko pomodliła się nad dzieckiem, wodą święconą zrobiła znak krzyża na główce i brzuszku małego. Dziecko natychmiast zasnęło. Przespało grzecznie całą noc i wszystko od tej pory było już w porządku. Babcia powiedziała, żebym przywiązała do wózka czerwoną wstążeczkę od uroku. Nie wiem, czym to wytłumaczyć, ale uwierzyłam, że coś w tym jednak jest.”

Co ciekawe, to zawsze kobiety odpowiadają za rzucanie uroków. To ich matki boją się najbardziej, i przed ich spojrzeniem chcą chronić swoje dzieci. – Nie wiem dlaczego uważa się, że to panie mają złe intencje. Moja babcia mówiła, że kieruje nimi zazdrość i chęć zemsty – podpowiada Monika.

2. Sposoby na urok, czyli po co komu brudne kalesony

Gdy kobieta podejrzewa, że na jej dziecko rzucono urok, pomocy szuka najczęściej u kobiet ze starszego pokolenia. To one dysponują wieloma propozycjami, które pomóc mogą w „odczarowaniu” dziecka.

Najpopularniejsze z nich to wspomniane już wcześniej lanie wosku nad główką dziecka (nie polecamy, bardzo niebezpieczne), przecieranie twarzy brudnymi kalesonami ojca (zalecane tylko w okresie zimowym, latem o brudną bieliznę tego typu bardzo trudno) oraz zrobienie na czole dziecka znaku krzyża… obsikaną pieluchą. Niektórzy twierdzą, że to naprawdę działa.

Dawniej śmiertelność wśród noworodków była bardzo wysoka. Starano się tłumaczyć to zjawisko w prosty sposób: złe duchy mają do małych dzieci o wiele łatwiejszy dostęp niż do dorosłych. Rodzice chcieli więc je chronić. A dzisiaj? Nie wierzymy w przesądy, ale dla ŚWIĘTEGO spokoju nie chcemy kusić losu...

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze