Nowy trend wśród rodziców: opalanie bez kremu z filtrem. Troska o dziecko czy głupota?
Wystarczył jeden post, żeby wywołać prawdziwą burzę w internecie. Matka przyznała, że nie smaruje swoich dzieci kremami z filtrami przeciwsłonecznymi. Twierdzi, że to niszczy odporność, ponieważ blokuje wytwarzanie witaminy D. Pod postem zawrzało - część rodziców przyznała jej rację, inni zarzucali nieodpowiedzialność. O opinię zapytaliśmy lekarza.
1. Niefrasobliwość współczesnych rodziców
Ostatnio na pewnym blogu pojawił się artykuł dotyczący stosowania filtrów przeciwsłonecznych u dzieci. Jego autorka przekonywała, że smarując dzieci kremami z filtrem, zaburzamy ich naturalną odporność. Poszła nawet o krok dalej – stwierdziła, że najlepszym czasem do eksponowania dziecięcej skóry na słońce jest okres między godziną 11 a 15, czyli wtedy, gdy promienie słoneczne są najsilniejsze.
Po opublikowaniu tych rewelacji na autorkę spadły dziesiątki negatywnych komentarzy, po których zmieniła treść niektórych wypowiedzi. Nadal jednak utrzymuje, że w tych określonych godzinach należy przebywać z dzieckiem na dworze i nie zabezpieczać go żadnymi filtrami, ponieważ blokują one jedynie przyswajanie witaminy D.
"Nie smarujmy dziecka co chwilę kremem z filtrem, a raczej pozwólmy, by TO życiodajne słońce do jego skóry dotarło. JA osobiście nie stosuję kremów z filtrem ani dla siebie, ani dla dziewczynek, co wynika z faktu, że wszystkie trzy mamy ciemną karnację i jak to powiada Wiki: słońca się nie boimy (piszę o swoim podejściu)" - pisze autorka bloga "Mamalife" (zachowano pisownię oryginalną - przyp. red.).
Podobne opinie już od kliku lat publikuje dr Jerzy Jaśkowski, który uważa, że kremy chroniące przed promieniowaniem UVA i UVB to nic innego jak oszustwo wykreowane przez Światową Organizację Zdrowia. Twierdzi też, że "nie ma obecnie dowodów naukowych na to, że promieniowanie UV powoduje raka skóry lub zwiększa prawdopodobieństwo jego wystąpienia”.
2. "Ludzie potrzebują być mądrzejsi niż inni"
Dermatolog dr n. med. Ewa Chlebus w rozmowie z WP parenting podkreśla, że takie opinie są absurdalne.
- Ludzie potrzebują być mądrzejsi niż inni. Obecnie medycyna jest oparta na twardych dowodach, a nie przypuszczeniach - mówi dr Chlebus.
Zobacz koniecznie:
- Pamiętajmy, że każdorazowe opalanie niezabezpieczonej skóry wiąże się z jej uszkodzeniem. Od lat 90. dzieci wychowywane są w kulturze nieopalania. My możemy decydować sami za siebie, czy chcemy narazić się na jego skutki, ale matka, która naraża swoje dziecko na działanie promieni UVA i UVB, naraża je także na ryzyko raka skóry w przyszłości - kontynuuje ekspertka i dodaje: - Kiedyś społeczeństwo więcej czasu spędzało na dworze. Nikt nie myślał wtedy o zabezpieczaniu skóry filtrami. Teraz widzimy tego skutki – rośnie liczba osób, u których diagnozujemy nowotwory skóry.
- Pamiętajmy, że kremy ochronne nie chronią w 100 proc. One mają przede wszystkim zmniejszyć możliwość rumienia, a co za tym idzie – uszkodzenia skóry - mówi dermatolog.
A co z witaminą D? Według dr Ewy Chlebus, aby pokryć dzienne zapotrzebowanie organizmu na witaminę D, wystarczy 10 minutowy spacer w trakcie ładnej pogody, a nie wystawianie skóry na wielogodzinne działanie promieniowania słonecznego.
Przeczytaj także:
Pamiętajmy, że nie wystarczy jedna aplikacja kremu na skórę – trzeba ją powtarzać co kilka godzin. Co ważne: nie pozwólmy też, aby dzieci bawiły się w pełnym słońcu. Przygotujmy im miejsce w cieniu, załóżmy czapki i koszulki.
Dr Chlebus apeluje: - Smarujmy dzieci filtrami przeciwsłonecznymi – to jedyny sposób, aby ustrzec je przed późniejszymi konsekwencjami naszych zaniedbań.