Trwa walka o zdrowie psychiczne dzieci. Dane nie napawają optymizmem
Poczucie strachu, samotności, lęku oraz kilkukrotnie zwiększone zapotrzebowanie na pomoc psychiatryczną i psychologiczną to rachunek, który wystawiła społeczeństwu pandemia koronawirusa. Tylko kto go zapłaci? W Polsce funkcjonuje niewiele ponad 500 specjalistów zajmujących się leczeniem psychiatrycznym najmłodszych pacjentów. I choć ta liczba co roku sukcesywnie wzrasta, to nadal brakuje nie tylko wykwalifikowanego personelu, ale i miejsc, w których pacjenci mogliby otrzymać niezbędną im pomoc. A tej pomocy niewątpliwie potrzebują. Gdzie mogą jej szukać? O tym rozmawiamy z prof. dr hab. n. med. Małgorzatą Janas-Kozik.
1. Wpływ pandemii na zdrowie psychiczne dzieci i młodzieży
Jak wynika z badania przeprowadzonego przez Ogólnopolski Panel Badawczy Ariadna w sierpniu 2022 roku, prawie połowa Polaków (45 proc.) dostrzega w swoim otoczeniu osoby z problemami psychicznymi. Niestety, zamiast otrzymać tak potrzebną im pomoc, odbijają się one od systemowych ścian. Niewątpliwie piętno na zdrowiu psychicznym Polaków odcisnęła pandemia i wybuch wojny w Ukrainie. Coraz więcej młodych osób potrzebuje wsparcia specjalistów - psychologów i psychiatrów.
- Pandemia była niezwykle trudnym czasem dla nas wszystkich, zarówno dla dorosłych, jak i dla dzieci i młodzieży. Czy odcisnęła piętno? Na niektórych na pewno. Ten czas był szczególnie trudny dla młodego pokolenia, osób urodzonych w latach 90. Starsze pokolenie zetknęło się już z takimi kryzysami w przeszłości, mam na myśli np. stan wojenny, a młodzi odkryli w sobie emocje, których dotąd nie znali - niczego nie mogli zaplanować, żyli z dnia na dzień, nie wiedzieli, co przyniesie kolejny dzień - tłumaczy w rozmowie z WP Parenting prof. dr hab. n. med. Małgorzata Janas-Kozik, specjalista psychiatrii dzieci i młodzieży, specjalista pediatrii, pełnomocnik Ministra Zdrowia do spraw reformy w psychiatrii dzieci i młodzieży.
Ekspertka przyznaje, że w takich kryzysowych sytuacjach największym wsparciem dla najmłodszych powinni być najbliżsi, w szczególności rodzice. Niestety nie wszyscy mogli albo potrafili to wsparcie okazać.
- Z naszych obserwacji wynika, że jeżeli rodzina była wydolna, dobrze funkcjonowała to sytuacja pandemii i związana z nią przymusowa izolacja tylko tę rodzinę wzmocniła. Ale jeśli w rodzinie była jakaś dysfunkcja z różnych powodów, np. choroby, trudnej sytuacji socjalnej, ekonomicznej, to pandemia te problemy nasiliła - wyjaśnia prof. Janas-Kozik.
2. Psychiatria dziecięca w Polsce
Psychiatrzy przyznają, że z roku na rok problemów, z którymi zmagają się najmłodsi, przybywa.
- Obecnie mamy pełny przegląd pacjentów i całą gamę rozpoznań - są to epizody afektywne, czyli depresyjne, ale też dwubiegunowe, epizody psychotyczne, zaostrzenia wcześniejszych procesów z różnych powodów np. redukcji czy odstawienia leków. Rodzice są coraz bardziej świadomi i wiedzą, że każda zmiana w zachowaniu dziecka powinna być dla nich sygnałem alarmowym. Nie musi być to tylko pogorszenie zachowania. Opiekunowie powinni zwracać uwagę na każde "wypadnięcie z roli" dziecka np. gdy pociecha zmienia swoją rutynę, sposób postępowania, zwyczaje. Takie zmiany powinny zawsze zaniepokoić rodzica i skłonić go do zadania pytania - widzę, że coś się dzieje, czy możemy porozmawiać? - mówi ekspertka.
Jednak nawet gdy rodzicom uda się dostrzec te alarmowe sygnały na drodze do wyleczenia pojawiają się kolejne problemy - brak miejsc na oddziałach specjalistycznych i braki kadrowe. Według danych Naczelnej Izby Lekarskiej na koniec lutego 2021 r. wśród krajów UE, Polska uplasowała się na ostatnim miejscu, jeśli chodzi o współczynnik psychiatrów na 100 tys. mieszkańców.
Dane z Centralnego Rejestru Lekarzy Naczelnej Izby Lekarskiej również nie napawają optymizmem. Wskazują, że w Polsce mamy teraz 555 psychiatrów dzieci i młodzieży, w tym 521 wykonujących zawód (dla porównania, psychiatrów dorosłych jest 4782, w tym 4514 wykonujących zawód).
- Ministerstwo Zdrowia już w 2017 r. pochyliło się nad tym problemem i wspólnie z ekspertami wprowadziło i realizuje reformę, której celem jest stworzenie ogólnokrajowego, kompleksowego systemu zapewniającego wsparcie pacjentom niepełnoletnim doświadczającym zaburzeń psychicznych oraz ich rodzinom. Chcemy zapewnić wszystkim dzieciom i młodzieży w kraju właściwą opiekę psychiatryczną oraz zapobiegać nadmiernemu obciążeniu oddziałów psychiatrycznych poprzez rozwój pomocy dla pacjentów z zaburzeniami psychicznymi na pozostałych poziomach referencyjnych. Według nas przynajmniej 50 proc. pierwszych wizyt mogą realizować inni specjaliści - psycholodzy, psychoterapeuci, terapeuci środowiskowi dzieci i młodzieży w środowiskowych poradniach psychologiczno-psychoterapeutycznych. I to tam najmłodsi pacjenci powinni otrzymywać pomoc w pierwszej kolejności - wyjaśnia prof. Małgorzata Janas-Kozik.
Dziś na terenie kraju mamy ponad 300 takich ośrodków. W tych placówkach m.in. psycholodzy i psychoterapeuci "rozpoznają problem" i oferują diagnozę psychologiczną, konceptualizację problemu oraz psychoterapeutyczną i zindywidualizowaną pomoc psychoterapeutyczną. Jeśli jest taka potrzeba, kierują pacjenta na dalszą diagnostykę - albo na II poziom referencyjny, gdzie jest już lekarz specjalista psychiatra dzieci i młodzieży lub bezpośrednio na oddział całodobowy (III poziom referencyjny).
- Warto zaznaczyć, że taką pomoc pacjenci mogą uzyskać bezpłatnie i aby udać się na wizytę, nie potrzebują skierowania. Szukanie pomocy w takich ośrodkach pomoże odciążyć oddziały szpitalne, które leczą bardzo dużo pacjentów - tłumaczy prof. Małgorzata Janas-Kozik.
W ostatnich tygodniach o psychiatrii dziecięcej słyszy się w kontekście zamykanych oddziałów lub tych, nad którymi widmo zamknięcia zawisło. "Psychiatria dzieci i młodzieży w Polsce jest w zapaści" - czytamy. Słowa, którymi najczęściej się ją opisuje, to: dramat, katastrofa.
Jak informuje p.o. rzecznika Narodowego Funduszu Zdrowia Andrzej Troszyński, w ramach publicznego systemu ochrony zdrowia działa obecnie 30 psychiatrycznych oddziałów szpitalnych dla dzieci i młodzieży, 46 oddziałów dziennych, 187 poradni psychiatrycznych i 339 poradni psychologicznych. To zdecydowanie za mało.
- Byliśmy przygotowani na to, że wprowadzenie tej reformy spowoduje w pierwszym okresie to, iż na izbach przyjęć będzie pojawiało się więcej pacjentów. Ale zaznaczam, że jest to etap przejściowy. Pamiętajmy, że celem reformy nie jest zwiększenie liczby miejsc stacjonarnych, celem jest to, żeby dziecko uzyskało pomoc w środowisku, w którym żyje - podkreśla prof. Małgorzata Janas-Kozik.
3. Gdzie szukać pomocy?
Jednak aby po taką pomoc się zgłosić, musimy najpierw zdać sobie sprawę z tego, że jej potrzebujemy. Aż 59 proc. osób uważa, że w naszym kraju w niewystarczającym stopniu mówi się o psychicznych problemach zdrowotnych, a tylko 50 proc. wie, jak uzyskać pomoc specjalisty - takie wnioski płyną z badania przeprowadzonego przez Ogólnopolski Panel Badawczy Ariadna w sierpniu 2022.
Dobrym sposobem na to, aby poznać siebie, swoje emocje czy lęki jest udział w różnych akcjach społecznych i programach takich jak na przykład "Adamed dla Rodziny". W ramach akcji społecznej w okresie wakacyjnym oraz jesienią w pięciu miejscowościach - w których dostęp do lekarza jest utrudniony ze względu na dłuższy, niż w innych ośrodkach, czas oczekiwania na wizytę - zorganizowane zostały bezpłatne strefy zdrowia. Jako dodatkowe kryterium wyboru lokalizacji, organizatorzy wzięli pod uwagę liczbę ludności, którą oszacowano na 50-100 tys. mieszkańców.
W takich miejscach szczególnie pojawia się problem ograniczonych możliwości korzystania ze specjalistycznych usług medycznych. Dlatego kampania w tym roku dotarła do Pabianic, Kołobrzegu, Leszna, Ełku i Nowego Sącza. W ramach profilaktyki można było skorzystać z bezpłatnych badań i porad medycznych. W strefach zdrowia Adamed pod okiem specjalistów dostępne były badania kardiologiczne, pulmonologiczne, okulistyczne, diabetologiczne, USG. Chętni mogli skorzystać z porad urologicznych i co ważne warsztatów psychologicznych.
- Myślę, że warto brać udział w takich akcjach. Warsztaty psychologiczne dobrze służą poznaniu m.in. swoich emocji. My nie potrafimy rozmawiać o emocjach, jest nam bardzo trudno je nazwać. A ich nazwanie, oswojenie tematu, pokazanie, że z czymś sobie nie radzimy, jest bardzo ważne, ale i trudne. Musimy się tego nauczyć, zobaczyć różne perspektywy patrzenia na problem. Pamiętajmy, że nikt się nie rodzi rodzicem, uczniem, córką, synem - sami musimy nabyć pewne umiejętności. Więc gdy mamy okazję by poznać siebie i swoje emocje to zawsze warto z niej skorzystać - podsumowuje prof. Małgorzata Janas-Kozik.
Anna Klimczyk, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl