W ciągu dwóch dni dowiedziała się, że ma raka i jest w ciąży
Elle Halliwell usłyszała od lekarzy dwie wiadomości. W organizmie kobiety rozwijała się przewlekła białaczka szpikowa. Dwa dni później 30-latka dowiedziała się, że jest w ciąży. Pomimo ryzyka, zdecydowała się urodzić dziecko. Postanowiła walczyć z rakiem o swoje szczęście.
1. Miała raka
Elle Halliwell jest znaną australijską dziennikarką. W 2016 roku usłyszała, że ma raka. Gdy do wiadomości mediów podała informację o chorobie, spotkała się z nieprzyjemnymi komentarzami. Niektórzy z fanów zarzucali jej, że wygląda zbyt dobrze jak na osobę zmagającą się z białaczką. Nie chcieli wierzyć, że w jej ciele rozwijają się komórki nowotworowe.
Kilka dni po diagnozie Elle dowiedziała się, że jest w ciąży. Wtedy podjęła ważną decyzję, która mogła zaważyć na jej życiu. Nie zgodziła się na leczenie do czasu przyjścia na świat dziecka.
Elle przez całą ciążę była na specjalnej diecie alkalicznej. Jak sama mówi, to dzięki niej była w stanie pracować i tak dobrze wyglądać. Nie przyjmowała żadnych leków, które mogłyby uszkodzić rozwijający się płód.
"Piłam dużo soków owocowo-warzywnych. Codziennie też wykonywałam lekkie ćwiczenia" - pisała na swoim Instagramie. Kobieta musiała zrezygnować z mięsa, nabiału i żywności przetworzonej. Elle jadła głównie warzywa, owoce oraz tofu i fasolę. Te dwa ostatnie produkty były głównym źródłem białka w jej diecie.
2. Nie chciała się leczyć
"Życie mojego biednego dziecka zaczęło się w chorym ciele. Myślałam, że nie ma dla nas nadziei" - wspomina teraz kobieta.
Elle o ciąży dowiedziała się podczas rutynowych badań krwi. Lekarze od razu zaproponowali jej aborcję oraz natychmiastowe zastosowanie leków. Tylko jeden z nich, znany lekarz z Australii wytłumaczył dziennikarce, że istnieje szansa zarówno dla niej, jak i dla jej dziecka.
Zobacz również:
Podjęcie decyzji o utrzymaniu ciąży wiązało się jednak z poważnym ryzykiem. Elle zdecydowała się poczekać z leczeniem do porodu.
To mogło zakończyć się dla nich śmiercią. Na szczęście nic takiego się nie stało. Tor Felix Biasotto jest zdrowym maluchem. Dziennikarka postanowiła, że najwyższy czas podzielić się ze światem swoją historią, aby dać nadzieję innym kobietom, które znajdują się w podobnej sytuacji.