Stworzyli listę rzeczy do zrobienia ze swoją dwuletnią córką, zanim dziewczynka umrze
Po takiej diagnozie lekarskiej załamałoby się wielu rodziców, ale nie oni. Cora i Troy Lockhart to para, która ostatnie miesiące życia swojej córeczki postanowiła przeżyć jak najlepiej się da. Rodzice stworzyli listę rzeczy do zrobienia przed jej odejściem. Choroba jeszcze bardziej zmotywowała ich do działania.
1. Choroba Shiann
Shiann Lockhart urodziła się 25 września 2013 roku z problemami natury kardiologicznej. Pięć tygodni później dziewczynka przeszła operację przeszczepu serca. Zabieg przebiegł bez komplikacji. Szczęście rodziców nie trwało jednak długo, ponieważ rok później u dziecka wykryto chłoniaka – rzadką postać nowotworu, który powstaje tylko u 2 proc. pacjentów po przeszczepach.
Choroba u dwuletniej dziewczynki szybko rozprzestrzeniała się na całe ciało. Przerzuty dotarły nawet do mózgu, a chemioterapia nie pomagała. Terapia miała trwać miesiącami i nie dawała pewności, że dziewczynka pokona raka. Rodzice zdecydowali, że zabiorą Shiann do domu. - Dość tego. Ona zbyt dużo już przeżyła w swoim krótkim życiu... - argumentowała zrozpaczona matka.
2. Pomysł rodziców
Po przyjeździe dziewczynki do domu, Lockhartowie zaczęli zastanawiać się, w jaki sposób spędzić ostatnie miesiące z Shiann. Przypominali sobie o najważniejszych momentach w ich życiu, których córce nie będzie dane przeżyć: zakończeniu szkoły, balu czy ślubie.
Rodzice dziewczynki stworzyli więc listę 73 rzeczy, które zrobią razem przed śmiercią Shiann. - Każda matka powinna pomóc córce w wyborze sukienki na bal, a każdy ojciec powinien zatańczyć z nią na jej ślubie... - mówi Troy.
25 czerwca tego roku para zorganizowała w pobliskim kościele uroczyste przjęcie dla dziecka. Czterdziestu gości było świadkami koronacji Shiann na królową balu. Dziewczynka tego dnia podróżowała limuzyną – był to 52. punkt na liście.
Kolejnym marzeniem Shiann była wycieczka na plażę i zanurzenie stóp w oceanie. Ze względu na stan zdrowia nie mogła jednak nigdzie pojechać. Pomogli jej w tym przyjaciele rodziny – Marie Ollangg wybrała się do Ohio w Północnej Karolinie, skąd przywiozła wodę i piasek. W ten sposób dziewczynka miała swój własny ocean w basenie dla dzieci.
Inny znajomy podarował dziewczynce prawo jazdy od Myszki Miki z Disneylandu, dzięki któremu Shiann mogła jeździć na quadzie tak, jak kiedyś jej rodzice.
Wieść o chorej dziewczynce i poświęceniu jej rodziców szybko się rozniosła. Od tej chwili Shiann otrzymywała setki pocztówek od nieznajomych osób z całego świata. Nie były to jednak tradycyjne kartki... na każdej z nich widniała bowiem wklejona postać dzielnej dziewczynki!
Na liście znalazła się także wizyta na farmie, łapanie świetlików czy zabawa karnawałowa, na której Shiann jeździła po raz pierwszy konno. Największym przeżyciem dla niej był jednak przelot policyjnym helikopterem.
Lista dziewczynki nie byłaby pełna, gdyby nie zawierała... randki z przystojnym mężczyzną. Jak przystało na gentlemana, Randy Mayabb, dziadek Shiann, przyjechał po swoją wnuczkę z kwiatami w ręku. Para spędziła cudowne chwile w lokalnej meksykańskiej restauracji. - Nie możemy tracić czasu na smutek. Jesteśmy dumni z tego, co mamy. Musimy być silni... dla niej – powiedział ojciec Shiann.