29-latka chciała usunąć implant antykoncepcyjny. Prześwietlenie ujawniło straszną prawdę
Każda forma antykoncepcji niesie ze sobą ryzyko wystąpienia skutków ubocznych bądź powikłań. 29-latka z Nottinghamshire w środkowej Anglii doświadczyła migracji implantu antykoncepcyjnego. Kiedy po trzech latach poszła go wyciągnąć, okazało się, że jest to niemożliwe. Implant przemieścił się i utknął... w płucu.
1. Nowoczesna antykoncepcja
Implant antykoncepcyjny jest nowoczesną metodą zapobiegania ciąży. Polega na podskórnym wszczepieniu małego, giętkiego pręcika, który uwalnia hormony. To wygodna forma antykoncepcji długoterminowej. Implant antykoncepcyjny działa bowiem kilka lat, a jego skuteczność sięga nawet 99 proc.
Mimo że implant antykoncepcyjny działa przez długi okres, to jego działanie jest również w pełni odwracalne, można go usunąć w każdej chwili w gabinecie lekarskim, co umożliwia szybkie przywrócenie płodności. Implant znajduje się w ramieniu ręki niedominującej.
2. Poszła usunąć implant antykoncepcyjny
29-letnia Rebecca Hardy pochodząca z Nottinghamshire w 2018 roku założyła implant antykoncepcyjny Nexplanon. Od początku jednak czuła, że coś jest nie tak.
"Nigdy nie czułam go w lewym ramieniu" - mówi. Kiedy dzień po wszczepieniu poinformowała o tym personel kliniki, usłyszała, że tak się czasem zdarza. Lekarz powiedział, żeby się nie martwiła.
W marcu 2021 r. mijały trzy lata od założenia implantu, więc Rebecca poszła go usunąć. Okazało się to jednak niemożliwe. Lekarz nie mógł zlokalizować implantu.
"Zaczęłam płakać ze zmartwienia. Nie tylko wpadłam w panikę, ale musiałam tygodniami czekać na tomografię komputerową i prześwietlenia rentgenowskie, a na wyniki jeszcze dłużej. Dopiero rok później dowiedziałam się, gdzie był mój implant" - opowiada.
W lutym 2022 r. Rebecca poznała prawdę - implant dotarł do tętnicy płucnej. Od lekarzy usłyszała, że teoretycznie można go usunąć, ale taka procedura jest niebezpieczna i nie ma pewności, że się uda. Co więcej, próba usunięcia mogłaby rozerwać tętnicę, w której się znajduje. Z uwagi na to, że implant nie sprawiał żadnych problemów, kobieta zdecydowała się pozostawić go w organizmie. Bała się podejmować ryzyko, ponieważ jest już mamą dwójki dzieci: 7-letniego Dextera oraz 6-letniej Lexxie.
"Jeśli chodzi o ciążę, powiedziano mi, że nadal będę w stanie w nią zajść, ale pełne ustanie wydzielania hormonów, może zająć około ośmiu lat" - mówi Rebecca.
"Zaoferowano mi wsparcie, jeśli kiedykolwiek będę chciała starać się o więcej dzieci" - dodaje. Kobieta jest jednak zmartwiona całą sytuacją.
"Jestem załamana. kiedy myślę, że minie dużo czasu, zanim ponownie zajdę w ciążę, ale staram się myśleć pozytywnie” - mówi.
W dokumentach medycznych Rebecca przeczytała, że implant antykoncepcyjny "zatrzymał się w gałęzi tętnicy płucnej lewego płuca". Najprawdopodobniej stało się to już w momencie wszczepienia lub niewiele później. To niezwykle rzadkie powikłanie, które (według brytyjskiej Agencji Regulacyjnej ds. Leków i Produktów Opieki Zdrowotnej) występuje u jednej na 1,3 miliona kobiet.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl