4 z 8Czas pożegnania
- W lutym lub marcu 2008 r. w moim kościele przez cały miesiąc, ludzie modlili się i prosili Boga o pomoc dla mnie - opowiada Ashley. Wtedy postanowiła kontynuować chemię, która trwała do lipca 2008 r. Następnie zostały wykonane kolejne badania, które miały sprawdzić postępy w leczeniu.
- Zaczęłam się modlić – mówi - nie miałam już praktycznie innego wyjścia. Wtedy lekarze powiedzieli mi, że nadszedł czas, aby rozpocząć celebrowanie każdej chwili spędzanej z rodziną, ponieważ nie są w stanie zagwarantować, ile dni uda mi się jeszcze przeżyć.
- Tak właśnie zrobiliśmy. Wyjechaliśmy, żeby wspólnie odpocząć - mówią Hallfordowie. To, co wydarzyło się później jest trudne do wytłumaczenia nawet dla onkologów i innych lekarzy.
Zobacz także: 16-latka popełniła samobójstwo. Matka przerywa milczenie i chce ostrzec innych rodziców