7-latek wpadał na meble. Tak objawiała się groźna choroba
Gdy siedmioletni Aubrey z Wielkiej Brytanii zaczął się przewracać i wpadać na meble, jego rodzice myśleli początkowo, że to efekt tego, że szybko urósł i jeszcze nie kontroluje swojego ciała tak, jak powinien. Prawda okazała się być jednak tragiczna.
1. Trudna diagnoza
Rodzice siedmioletniego Aubrey’a Rothery’ego, Andrew i Samantha, zauważyli, że z ich synkiem dzieje się coś niedobrego, gdy zaczął tracić równowagę i wpadać na meble. Raz z tego powodu odesłano go nawet ze szkoły do domu.
- Zauważyliśmy, że zderza się z meblami, ale to były subtelne początki. Bardzo wtedy urósł, a jest dość tyczkowaty, żywy i aktywny, więc pomyśleliśmy, że po prostu nie zauważa, dokąd zmierza - tłumaczy jego ojciec w rozmowie z "The Sun".
Lekarz, który go w tamtym czasie zbadał, zalecił pilne udanie się do szpitala i wykonanie rezonansu magnetycznego głowy. Badanie obnażyło druzgoczącą diagnozę: siedmiolatek ma rozlanego naciekającego glejaka mostu (diffuse infiltrating pontine glioma - DIPG).
To rzadki rodzaj glejaka, którego w Europie rozpoznaje się kilkaset przypadków rocznie, zwykle u dzieci w wieku od pięciu do 10 lat. Może objawiać się utratą kontroli nad niektórymi ruchami, brakiem koordynacji, bólami głowy, nudnościami, drgawkami lub asymetrią twarzy.
Chłopiec został przewieziony do szpitala dziecięcego w Bristolu, gdzie obecnie przechodzi radioterapię i przyjmuje leki, które mają ustabilizować jego stan przed podjęciem długoterminowego leczenia.
- Wszystko to wydarzyło się w ciągu dwóch dni, nasze życie po prostu nie wiadomo skąd wywróciło się do góry nogami - mówi ojciec chłopca.
Mężczyzna dodaje, że przed postawieniem diagnozy Aubrey był zawsze w ruchu: uwielbiał przebywać na świeżym powietrzu, bawić się na trampolinie i tańczyć. Teraz może bawić się z przyjaciółmi tylko przez 10 minut, po czym musi odpocząć i całe dnie spędza w łóżku.
2. Nadzieja w walce z nowotworem
Rodziców siedmiolatka najbardziej martwi niska przeżywalność w przypadku tego rodzaju nowotworu.
- Zasięgaliśmy porad i dowiedzieliśmy się, że niewiele osób przeżywa dłużej niż pięć lat. Ale to nie znaczy, że tak się nie może zdarzyć - tłumaczy Andrew.
Andrew i Samantha mają teraz nadzieję zwiększyć świadomość na temat tej rzadkiej choroby podczas zbierania funduszy na leczenie syna.
- Koncentrujemy się na nadziei i pozytywnym nastawieniu. W przypadku osób, które wyzdrowiały z raka, wiadomo jest, że ma to ogromny wpływ - dodaje ojciec chłopca.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl