Dzięki in vitro urodzi dziecko zmarłego męża
Ta historia budzi wiele emocji. Kobieta, której mąż we wrześniu ubiegłego roku zmarł na białaczkę, jest w ciąży. Do zapłodnienia doszło drogą in vitro. - Zawsze chcieliśmy mieć gromadkę dzieci – mówi Kristen Tripson. - Nawet biorąc pod uwagę najgorszy scenariusz.
Kristen Tripson mieszka w Vero Beach na Florydzie. Ma dwójkę dzieci – pięcioletniego Jacka i dwuletnią Alice Ann. Jej mąż – Sam – kilka lat zmagał się z nowotworem. We wrześniu 2015 roku walkę o życie przegrał. Pozostawił jednak po sobie cenny dar.
W 2012 roku, po pierwszej fazie leczenia białaczki, Sam i Kristen zdecydowali się na wizytę w klinice zajmującej się in vitro. Pobrali materiał i zamrozili embriony.
Dwa lata temu, dzięki materiałom pobranym przez lekarzy i zapłodnieniu in vitro urodziła się córka Kristen i Sam'a – Alice Ann. W ubiegłym roku próbowali zajść w ciążę drugi raz. Niestety, bardzo szybko doszło do samoistnego poronienia.
Teraz kobieta zdecydowała się wykorzystać zamrożone embriony po raz kolejny. - To było dla mnie duże wyzwanie, emocjonalnie bardzo trudne, ale wiem, że Sam również by tego chciał. Bardzo często rozmawialiśmy o tych embrionach. Bardzo chcieliśmy mieć gromadkę dzieci. Dzięki in vitro spełni się nasze marzenie, choć Sam'a nie ma już wśród nas.
- Z niecierpliwością oczekuję na spotkanie z tą malutką osóbką – kolejnym dzieckiem mojego ukochanego męża. To niesamowite – mówi Kristen.
Wiem, że wychowywanie tego maleństwa bez Sama nie będzie łatwe, ale jestem gotowa podjąć to ryzyko. Nie jestem przerażona ponieważ przetrwałam gorsze rzeczy – straciłam miłość życia.
Kobieta przyznaje, że po śmierci męża miała chwile zwątpienia w słuszność idei, ponieważ nie była na nią gotowa. Jednak szybko się pozbierała i zdecydowała na wizytę w klinice oraz zapłodnienie. Zabiegowi in vitro poddała się w lutym, obecnie jest w 18 tygodniu ciąży. Jej trzecie dziecko przyjdzie na świat w październiku.
Jaka jest jego płeć? - W poprzednich ciążach nie znaliśmy płci naszych dzieci. Teraz będzie tak samo. Może to będzie mały Sam? Kto wie? - zastanawia się kobieta.