5 z 11Przyszłe mamy u ginekologa
Wiele czytelniczek skarżyło się na demotywujące i przygnębiające nastawienie lekarzy ginekologów do kobiet w ciąży. Oto niektóre wypowiedzi będących wówczas przyszłych mam.
"Moja fasolka ma 5 tygodni. Wczoraj po pierwszym USG okazało się, że obok fasolki jest krwiak. Od lekarza usłyszałam, że jak ten krwiak pęknie, to będzie po wszystkim... Zero pozytywnego nastawienia!"
"Jak ja byłam już w zaawansowanej ciąży pytałam lekarza jak robił USG o płeć dziecka czy to chłopczyk czy dziewczynka? Lekarz powiedział: To co zrobiliście to będziecie mieć!"
"Będąc w ciąży w wieku 37 lat zaczęłam plamić. Poszłam do ginekologa i odpowiedziałam o swoim problemie, a on do mnie: Po co ci na stare lata bachor? Poroniłam i zmieniłam lekarza. Rok później urodziłam zdrowego synka, w tej chwili ma 4 latka."
"Pracowałam jako kelnerka. Ciąża od pierwszych dni była zagrożona. Trafiłam do szpitala, po czym miałam udać się na kontrolę do lekarza prowadzącego. którego jeszcze nie miałam wybranego. Poszłam państwowo. Na koniec wizyty spytałam o dalsze zwolnienie. Ginekolog odpowiedział, że mi pracy i zawodu nie wybierał i nic za to nie może poradzić, że muszę dźwigać ciężkie skrzynki z piwem! Na tym zakończyła się wizyta. Zwolnienia nie wypisał."
"Pierwsza ciąża, krwawienie. Uznany warszawski szpital...tekst lekarza "No niech pani bierze te leki i leży, może jakoś uda się TO donosić, o ile wierzy pani w cuda". Mój cud ma teraz prawie 11 lat!"
"W piątym miesiącu ciąży leżałam na patologii ciąży z kolką nerkowa. Ból nie do opisania. Na jednym z obchodów spytałam lekarza, czy jest coś co sprawi, by mniej bolało. Odpowiedział "Tak, jak pani usunie ". Pół wieczoru mężowi płakałam do telefonu…"
Zobacz także: Dlaczego ciężarne nie wykonują badania na obecność wirusa HIV?