Pierwszy objaw był widoczny w pieluszce. U 3-latka zdiagnozowano raka
Mama malucha przyznaje, że lekarze odsyłali ją i jej dziecko ze szpitala dwukrotnie. Tłumaczyli, że chłopiec ma anemię, a matka nie ma powodu do obaw. Prawda okazała się przerażająca.
1. Zauważyła krew. Lekarze ignorowali obawy
Demi Bourne z Grimsby po raz pierwszy wybrała się do szptala ze swoim trzyletnim synkiem, gdy zauważyła ślady krwi w pieluszce chłopca. W placówce medycznej lekarze uznali, że krew ma związek z infekcją, za które odpowiada skażona woda. Odesłali matkę z dzieckiem do domu, ta jednak już kilka dni później ponownie stawiła się na szpitalnym oddziale ratunkowym.
Tym razem skierowano Jaydena na badania krwi oraz moczu. Ujawniły, że chłopiec ma niski poziom żelaza. Ponownie zbagatelizowano stan chłopca, który uznano za niegroźną anemię z niedoboru żelaza.
2. Taki symptom jest sygnałem ostrzegawczym
Dwa tygodnie później w pieluszce chłopca znów była krew. Demi po raz trzeci udała się do szpitala. Medycy nie mieli wątpliwości, że coś przeoczyli. Poinformowali kobietę, że trzylatek już podczas pierwszej wizyty powinien mieć wykonane badanie USG. Lekarze zadeklarowali, że umówią Jaydena na badanie, a następnie odesłali chłopca ponownie do domu.
- Zadzwoniłam do nich kilka dni później, żeby dowiedzieć się, co się dzieje, i powiedzieli mi, że miejsce nie zostało zarezerwowane – mówi kobieta w rozmowie z GrimsbyLive.
Kiedy w końcu wykonano badanie ultrasonograficzne u trzylatka, potwierdziło, że maluch ma raka nerki. U dzieci najczęstszym, bo stanowiącym nawet 90 proc. nowotworów nerki, jest guz Wilmsa, drugi w kolejności stanowi mięsak jasnokomórkowy nerki. Poza krwią w moczu nowotwory te mogą objawiać się przez guz lub obrzęk w okolicy pleców, pod żebrami lub na szyi, brak apetytu i szybką utratę masy ciała czy nieustępujące gorączki i nocne poty.
- Kiedy powiedziano mi, że ma raka, po prostu zamarłam – wyznaje kobieta. – Byłam przekonana, że to jakaś infekcja lub problem z poziomem żelaza. Naprawdę nie sądziłam, że okaże się to rakiem. - Po prostu siedziałam i płakałam i nie mogłam uwierzyć w to, co mi powiedziano. Nie rozumiem, dlaczego nie odnaleziono tego wcześniej, jestem załamana – dodaje.
Jayden jest w trakcie chemioterapii, która ma zmniejszyć guz, chłopca czeka również operacja usunięcia nerki. Jego mama przyznaje, że najbardziej boli ją to, że gdyby nie krew w pieluszce, nowotwór mógł nie zostać wykryty w odpowiednim momencie.
- Mógł nastąpić moment, w którym by zasnął i nigdy się nie obudził – przyznaje, dodając, że czuje, że pracownicy szpitala ją zawiedli.
Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl