"Dziecko w dziecku". Rodzice myśleli, że to zwykłe wzdęcia
Kiedy do indyjskiego szpitala w Bihar zgłosili się rodzice z noworodkiem, nikt nie spodziewał się wstrząsającej diagnozy. Lekarzom szybko udało się ustalić, że wzdęty brzuszek chłopca wynika ze znajdującego się tam płodu.
1. Wzdęty brzuszek niemowlęcia
Rodziców niemowlęcia zaniepokoił powiększony brzuszek i fakt, że chłopiec nie był w stanie prawidłowo oddawać moczu. Początkowo myśleli, że to zwykłe wzdęcia, ale sytuacja się nie poprawiała. Maluszek miał zaledwie 40 dni, więc zdecydowali się na wizytę w szpitalu.
Jak podaje "Asian News Intenational", dr Tabrez Aziz ze szpitala w Bihar zdecydował się zlecić tomografię komputerową, by postawić odpowiednią diagnozę. Lekarz kompletnie nie spodziewał się, co może być przyczyną złego stanu zdrowia noworodka.
Badania ujawniły, że wzdęty brzuszek w rzeczywistości jest płodem. Ta rzadka anomalia nosi nazwę fetus in fetu. Do tej pory w literaturze medycznej odnotowano mniej niż 200 takich przypadków.
Chłopiec został przewieziony do specjalistycznego szpitala, w którym chirurgicznie usunięto pasożytniczy płód. Zabieg zakończył się sukcesem, a niemowlę wróciło do zdrowia i rozwijało się bez żadnych komplikacji.
2. Rzadka anomalia
O fetus in fetu - czyli płod w płodzie - mówimy, gdy dziecko rodzi się ze zniekształconym pasożytniczym bliźniakiem we własnym ciele. Zwykle jest umiejscowiony w jamie brzusznej, jednak zgłoszono przypadki obejmują mosznę i wnętrze czaszki.
Naukowcy nie znają dokładnych przyczyn powstawania fetus in fetu. Uważa się jednak, że w ciągu pierwszych kilku tygodni ciąży bliźniaczej jeden z płodów otacza ten drugi. Otoczony płód staje się pasożytem i polega na dopływie krwi swojego żywiciela.
Płód w płodzie czasem jest błędnie diagnozowany jako potworniak, czyli nowotwór zarodkowy zbudowany z kilku różnych typów tkanek. Eksperci jednak zgadzają się, że wysoko rozwinięty potworniak może wyglądać jak słabo rozwinięty płód.
Przypadki fetus in fetu są niebywale rzadkie, najbardziej wiarygodne dane sugerują, że zdarzają się one raz na 500 tys. urodzeń.
Dominika Najda, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
