3 z 5Natychmiastowa terapia
Wówczas Beka przystąpiła do wyciągania nimf (to stadium rozwoju kleszcza pomiędzy larwą a jego dojrzałą postacią). Zajęło jej to półtorej godziny. Następnie wykąpała córkę, uważnie przyglądając się powierzchni jej ciała. Wyprała ubrania i zabawki, z którymi Emmalee miała styczność. Na wszelki wypadek podała jej też lek przeciwhistaminowy.
Kolejnego dnia rano Emmalee obudziła się z podwyższoną temperaturą ciała. Miała też opuchnięte węzły chłonne. W miejscach, gdzie zagnieździły się kleszcze, pojawiły się czerwone plamy.
Beka Setzer natychmiast zawiozła córkę do lekarza, który zdecydował o tym, że dziewczynka zostanie poddana terapii antybiotykowej i antyhistaminowej. Część wyciągniętych z ciała Emmalee nimf przebadano. Wyniki analizy dowiodły, że były to kleszcze. Na szczęście nie były one nosicielami boreliozy.
Zobacz też: Dlaczego wszyscy daliśmy się nabrać na Antosia Rudzkiego?