24-krotny wzrost zakażeń. Sinieją, mają wybroczyny na twarzy
Zakaźnicy odnotowują coraz więcej przypadków zakażeń krztuścem. - Możemy mówić o epidemii tej choroby, którą zawdzięczamy antyszczepionkowcom - mówi w rozmowie z WP Parenting dr n.med. Lidia Stopyra, lekarka kierująca Oddziałem Chorób Infekcyjnych i Pediatrii Szpitala Specjalistycznego im. S. Żeromskiego w Krakowie.
1. 24-krotny wzrost zakażeń
Rozpoczęcie roku szkolnego oznacza nie tylko powrót do szkół, przedszkoli i żłobków, ale i nawał infekcji, które jeszcze łatwiej się rozprzestrzeniają.
Narażone są też niemowlęta, których starsze rodzeństwo przynosi chorobę do domu. Ponieważ układ odpornościowy małych dzieci nie jest jeszcze do końca wykształcony, łatwo "łapią" infekcję, a ich przebieg może być niebezpieczny.
Wśród chorób, które budzą niepokój na oddziałach zakaźnych, jest krztusiec, którego znaczący wzrost przypadków u małych pacjentów jest zauważalny na oddziałach pediatrycznych.
- Obserwujemy 24-krotny wzrost zachorowań w stosunku do roku ubiegłego czy roku wcześniejszego, możemy mówić o epidemii tej choroby, którą zawdzięczamy antyszczepionkowcom - mówi w rozmowie z WP Parenting dr n.med. Lidia Stopyra, lekarka kierująca Oddziałem Chorób Infekcyjnych i Pediatrii Szpitala Specjalistycznego im. S. Żeromskiego w Krakowie.
Jak zaznacza, zdawałoby się, że jest to choroba, która nie stanowi dużego zagrożenia, bo jest dostępna na nią szczepionka.
- Choroby, na które mamy szczepionki, nie powinny w ogóle występować. Tylko nie wystarczy szczepionkę mieć, ale trzeba się szczepić. Krztusiec jest najlepszym dowodem na to, że jeśli danej choroby już nie ma, to zawdzięczamy to szczepieniom. Obniżenie liczby szczepionych dzieci automatycznie powoduje, że się zaczyna epidemia - podkreśla specjalistka.
Według najnowszego meldunku epidemiologicznego Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego PZH, od stycznia do końca sierpnia 2024 roku zachorowało już 12 497 osób, z czego aż 3850 w samym sierpniu. Od stycznia do sierpnia poprzedniego roku zakażonych było ich 527 osób.
Oznacza to niemal 24-krotny wzrost w stosunku do tego samego okresu rok temu.
2. Krztusiec może się skończyć porażeniem mózgowym
Dr n.med. Lidia Stopyra, kierowniczka Kliniki Chorób Infekcyjnych i Tropikalnych i lekarka kierująca Oddziałem Chorób Infekcyjnych i Pediatrii Szpitala Specjalistycznego im. S. Żeromskiego w Krakowie, przyznaje, że obserwuje zwiększoną liczbę przyjęć dzieci z objawami tej choroby.
- Mamy na oddziale dzieci z krztuścem - najciężej chorują najmłodsze noworodki i niemowlęta. Najbardziej dokuczliwym objawem są ciężkie napady kaszlu krztuścowego, może też być powikłanie w postaci zapalenia płuc. Natomiast to, co jest takim typowym objawem w krztuścu to ciężkie napady kaszlu z bezdechem, z takim pianiem na końcu. Dzieci często sinieją, mają wybroczyny na twarzy i spojówkach - wymienia lekarka.
Jak dodaje, u ciężko chorego dziecka w trakcie napadu kaszlu dochodzi do obturacji dróg oddechowych.
- Nie tylko przestaje oddychać, ale w trakcie bezdechu dochodzi nawet do niedotlenienia mózgu. Powtarzające się takie napady doprowadzają do trwałego uszkodzenia mózgu i powodują, że po epidemiach krztuśca zazwyczaj mamy dzieci z porażeniem mózgowym dziecięcym i wszelkimi konsekwencjami czy ubytkami neurologicznymi wynikającymi właśnie z takich powtarzających się niedotlenień mózgu - tłumaczy ekspertka.
Jak zaznacza dr Stopyra, krztusiec u dzieci może nawet doprowadzić do zgonu.
- W tym roku w Polsce już były zgony małych dzieci z powodu tej choroby - wskazuje.
Joanna Rokicka, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl