Była martwa przez prawie pół godziny. Po przebudzeniu od razu napisała dwa słowa
Tina przeżyła kilka lat temu śmierć kliniczną. Gdy lekarze przez 27 minut walczyli o to, by przywrócić ją do życia, ona sama, jak opowiada, była w raju i spotkała Jezusa. Podobne przypadki zdarzały się także na świecie wśród dzieci.
1. Śmierć, która trwała 27 minut
Tina Hines pochodzi z Kalifornii. Pewnego dnia w 2018 roku miała jechać z mężem do swojej drugiej posiadłości położonej w Phoenix. Zanim jednak wyjechali, kobieta upadła na podjeździe. W wyniku upadku uderzyła głową w chodnik i straciła przytomność. Przerażony mężczyzna wezwał karetkę i wraz z sąsiadem zaczął reanimować żonę.
"Nigdy nie widziałem kogoś tak fioletowego z wywróconymi do tyłu oczami" - opowiadał.
Akcja reanimacyjna kobiety była naprawdę dramatyczna. Lekarze przez 27 minut walczyli o jej życie, aż sześć razy używając defibrylatora.
Tina doznała śmierci klinicznej, czyli stanu, w którym mózg pracuje, ale ustają praca serca i akcja oddechowa. Zatrzymanie krążenia już po trzech minutach prowadzi najczęściej do nieodwracalnych zmian w mózgu pacjenta, a po 10 minutach - do śmierci biologicznej. Kobieta pozostawała natomiast w takim stanie o wiele dłużej, dlatego medycy przypuszczali, że jeśli przeżyje, pozostanie niepełnosprawna.
2. Niezwykłe słowa
Gdy Tina ocknęła się w szpitalu, poprosiła o kartkę i długopis. Napisała wtedy: "To jest prawdziwe". Gdy mąż zapytał ją, co ma na myśli, zmęczona kobieta tylko skinęła głową ku górze. Do tej pory była wierząca, jednak to, czego doświadczyła w trakcie śmierci klinicznej, upewniło ją w miłości do Boga.
Tina opowiada, że gdy lekarze walczyli o jej życie, przez 27 minut była w raju i widziała Chrystusa, który stał przed nią i wyciągał do niej rozpostarte ramiona. Jak wspomina, czuła wtedy spokój.
"Tuż za stojącym Jezusem był ten niesamowity blask" - relacjonowała.
Kobieta chętnie opowiada o swoim doświadczeniu, napisała też na ten temat książkę. W jej historii znamienne jest to, że mimo obaw lekarzy, że Tina będzie mieć poważne problemy ze zdrowiem, kobieta wyszła ze szpitala jedynie z pękniętym mostkiem i połamanymi w czasie reanimacji żebrami, a także rozcięciem na czole. Medycy uznali, że to graniczy wręcz z cudem.
3. Śmierć kliniczna u dzieci
Współczesna nauka nie jest w pełni w stanie wyjaśnić, co dzieje się z mózgiem człowieka będącego w stanie śmierci klinicznej. Znacząca część osób, którzy jej doświadczyli i przeżyli, opowiadają zwykle, że znaleźli się w ciemnym tunelu, po którego drugiej stronie było jasno i bezpiecznie. Wielu wspomina, że miejsce, w którym wówczas byli, było spokojne, a oni sami czuli się niezwykle błogo.
Co ciekawe, historia zna przypadki wybudzenia się z takiego stanu wśród dzieci. Jednym z nich jest Colton Burpo - chłopiec, który w 2003 roku jako czterolatek przeżył śmierć kliniczną. W tym czasie, jak twierdzi, był w Niebie, spotkał Jezusa i anioły, a także osoby ze swojej rodziny, które już nie żyły. Jego wspomnienia opisano w głośnej książce "Niebo istnieje… naprawdę", która w 2014 roku doczekała się ekranizacji.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl