W wieku 70 lat po raz pierwszy został ojcem
Miał 70 lat, gdy został ojcem. Dzięki zapłodnieniu in vitro na świat przyszły czworaczki. Dzisiaj dzieci są dorosłe i wspominają, jak wyglądało życie z dojrzałym tatą.
1. Ekscentryczny artysta, oddany ojciec
Biografia Toniego del Renzio to gotowy scenariusz na film. Miał dwa lata, gdy jego rodzice uciekli z ogarniętej rewolucją Rosji do Włoch. Studiował matematykę i filozofię, był kawalerzystą w armii Mussoliniego, walczył z generałem Franco, aż w końcu dotarł do Paryża, gdzie poznał Pabla Picasso i zainteresował się surrealizmem.
Ostatecznie osiadł w Wielkiej Brytanii. Wykładał na prestiżowej akademii sztuk pięknych w Bath. To właśnie tam poznał swoją przyszłą żonę. Była jego studentką. Kiedy w 1971 roku wzięli ślub, Doris miała 24 lata, Toni – 56.
Przez wiele lat bezskutecznie starali się o dziecko. Zapłodnienie in vitro było ostatnią deską ratunku. Małżonkowie zdecydowali się na zabieg. Okazało się, że rodzina del Renzio będzie miała czworaczki.
Tamara, Lydia, Ivan i Pier-Luigi urodzili się w 1985 roku. Toni miał wtedy 70 lat. Prasa szybko okrzyknęła go najstarszym ojcem dzieci z probówki na świecie. Nadali mu nawet przezwisko „The Quad Father”.
- Myślę, że dzięki nim zachowam młodość - skomentował narodziny dzieci. I rzeczywiście – to właśnie on opiekował się czworaczkami w okresie dzieciństwa. Pół roku po porodzie Doris wróciła do pracy –była głównym żywicielem rodziny. Toni wciąż zajmował się artykułami, dużo czytał, tworzył obrazy. Ale większość jego dnia zajmowała opieka nad dziećmi.
2. Tata-senior
Nie był zwyczajnym ojcem. Był świadomy tego, że ze względu na wiek, nie nadąży za brykającymi maluchami. Od początku uczył je dyscypliny i dobrych manier. Córka Tamara wspomina, że cała czwórka była bardzo grzeczna.
Dzieci szybko zauważyły, że ich tata jest inny od większości ojców. Nieco ekscentryczny i dużo starszy. Często zaczepiano go i brano za dziadka wesołej gromadki. Nie denerwował się wtedy, zwyczajnie mówił: „Jestem ich ojcem”.
Na łamach „The Daily Mail” Tamara napisała, że mieli szczęśliwe dzieciństwo. Ojciec zbudował im domek na drzewie, często zabierał do galerii sztuki, a weekendy spędzali na zabawach w ogrodzie lub wycieczkach za miasto.
Oczywiście jest też druga strona życia z rodzicem w podeszłym wieku. Kiedy czworaczki nieco podrosły, zaczęły bardziej opiekować się tatą. Towarzyszyli mu podczas wizyt u lekarzy, pomagali w codziennych obowiązkach, a po powrocie do szkoły siadali na jego łóżku i opowiadali, jak im minął dzień. Na zmianę przynosili mu śniadanie – jajko na twardo, cappuccino i grejpfruta. Żyli ze świadomością, że w każdej chwili ojciec może umrzeć. On też o tym wiedział – starał się wykorzystać jak najlepiej czas, który im pozostał.
Zapewnił dzieci, że nie opuści ich, dopóki nie będą samodzielne. Dotrzymał obietnicy. W dniu 21. urodzin czworaczków Toni przeszedł udar mózgu. Zmarł w styczniu 2007 roku. Dzieci były z nim do ostatniej chwili.
Tamara i jej rodzeństwo przyznają, że ojciec wniósł w ich życie mądrość. To dzięki niemu mają twórcze, kreatywne umysły. Nie żałują, że starość nie pozwoliła mu być aktywnym tatą, który ugania się za maluchami. – Nic byśmy w nim nie zmienili, nawet jego wieku – przyznają.