Gdyby nie nowoczesny sprzęt, dzisiaj nie byłoby ich z nami. Żyją dzięki WOŚP
Przychodzą na świat nieprzygotowani. Bez w pełni wykształconych organów, ważąc mniej niż torebka cukru. Zamiast pocałunków i ciepłego dotyku mamy, dostają rurki i plastikowe akwarium, w którym przyjdzie im spędzić kolejne miesiące. Ale to dobrze. Tylko dzięki nowoczesnemu sprzętowi od WOŚP żyją.
1. Szczęście mieszczące się w dłoni
480 gramów – tyle ważyło najmniejsze dziecko uratowane przez polskich lekarzy. Kiedyś żaden specjalista nie łudziłby się nawet, że maluch ważący tyle co zeszyt, przeżyje. Teraz jest inaczej. Grająca już po raz 26. Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy sfinansowała większość aparatury ratującej życie wcześniaków.
Jasna sala szpitalna, w której równo pod ścianami ułożone są inkubatory. Każdy z czerwonym serduszkiem widocznym z dala. W ich wnętrzu jest ciepło, odpowiednia jest też wilgotność powietrza. Wszystko po to, by noworodek miał "jak u mamy". Tych maluchów się nie podnosi, nie tuli do piersi, nie całuje. Nawet najlżejszy dotyk uszkodziłby ich delikatną skórę, która przypomina pergamin.
Pomimo tego, rodzice i tak spędzają wiele godzin przy swoich dzieciach. Mówią do nich, głaszczą powierzchnię inkubatora. Z każdej strony sali słychać inną kołysankę i bajkę.
Doskonale pamięta to Klaudia Klata, mama Antosia. I wszystkie inne matki wcześniaków.
2. Mały wojownik
- Urodził się w 28. tygodniu ciąży, po porodzie ważył zaledwie 1000 gram i mierzył 39 cm. Od razu zabrano go na OIOM. Przez pierwsze 12 godzin nie widziałam go, nie słyszałam, nie wiedziałam, czy żyje. Jego stan był bardzo ciężki, wspomagany był oddechowo. Ciałko było tak malutkie, że ledwie można było go zobaczyć w inkubatorze – wspomina kobieta.
Chłopczyk przez 31 dni był wspomagany CPAP-em. To maszyna pozwalająca oddychać wcześniakom z niedorozwiniętymi płucami.
- Antoś miał mnóstwo kabelków w tak małym ciałku... np. wkłucie centralne na przedramieniu, po którym do dziś ma bliznę. Był bardzo zakażony, ponieważ nie zauważono u mnie zakażenia wewnętrzmacicznego. Gdyby został o dwa dni dłużej w brzuchu, nie byłoby na świecie ani mnie ani jego. Synek przyjmował też antybiotyki, które nie chciały zadziałać. Za każdym razem słyszałam, żeby przygotować się na najgorsze, bo "nic nigdy nie wiadomo z wcześniakami" - dodaje Klaudia Klata.
Udało się. W szpitalu, w którym przebywali, wyposażenie sfinansował WOŚP. Podobnie jak w przypadku Oliwki urodzonej w 35. tygodniu ciąży oraz Aleksandra w 33. tygodniu ciąży. Dzieci zostały wygrzane w inkubatorach i cieplarkach WOŚP. Dzisiaj ich mama nie chce jednak o tym mówić. - Doświadczenia związane ze wcześniactwem dzieci to dalej duża trauma – dodaje kobieta.
3. Jagoda ma dzisiaj 10 lat
Jagoda też miała sporo szczęścia. Dziewczynka urodziła się 13 kwietnia 2008 roku we Wrocławiu, w Szpitalu Klinicznym na ul. Dyrekcyjnej.
- Moja ciąża była zagrożona przez wyrostek. Pierwszy atak w 27. tygodniu udało się "rozgonić", niestety w 30.-31. tygodniu czułam się już bardzo źle i lekarze po długich rozmowach zdecydowali się na cesarkę i wycięcie wyrostka. Jagoda dostała 1 punkt w skali Apgar, od raz zabrano ją do inkubatora z sercem WOŚP. Została podłączona do respiratora i tak spędziła 10 dni. Lekarstwa i badania również były podawane sprzętem od Fundacji. Teraz córka jest zdrowa – mówi Bogusława, mama dziewczynki.
O wszystkim przypominają zdjęcia małej Jagody. Na inkubatorze, w którym leżał wcześniak, widać czerwone serce.
4. Cała nasza trójka
Martyna Żebrowska-Ungier z pomocy WOŚP skorzystała trzykrotnie.
- Nasza trójka żyje dzięki aparaturze sfinansowanej przez WOŚP. Do dziś jestem ogromnie wdzięczna za najcenniejszy dar - za życie moich cudownych dzieci. Teraz Kubuś ma 6 lat, Kacperek skończy 5 lat, a Wiktoria ma 18 miesięcy. Gdyby nie WOŚP, nigdy nie miałabym szans na zostanie mamą, ponieważ mam poważną wadę kręgosłupa, która nie pozwoliła donosić żadnej ciąży do terminu – mówi kobieta.
- Gdybym mogła, krzyczałabym na cały świat o swoich wspaniałych dzieciach żyjących dzięki tej pięknej inicjatywie - dodaje. Kacperek był w najcięższym stanie. Dostał 3 punkty w skali Apgar, ponieważ urodził się w ciężkiej zamartwicy.
Dziś Martyna ma piękne i zdrowe dzieci. Jest szczęśliwa.
5. Jestem Gabriel
Gabriel urodził się w 32. tygodniu, w maju 2011 roku. Zaraz po porodzie zabrano go do inkubatora i podłączono pod maszynę CPAP i kardiomonitor.
- Były na nich serduszka WOŚP. Gabriel wymagał leczenia miesięcznego na oddziale intensywnej terapii, ponieważ jest po wylewie drugiego stopnia, ma okręcone serce lekko na prawą stronę i problemy z oddychaniem. Często jesteśmy w szpitalu ze względu na bardzo ciężką astmę. Na oddziale pediatrycznym też nam odchodził na drugi świat. Tylko dzięki inkubatorowi i kardiomonitorowi przeżył po raz kolejny - mówi Anna Zmysłowska, mama Gabrysia.
W niedzielę chłopiec wraz ze swoimi rodzicami, bratem i siostrą będą chodzić po mieście z puszkami na rzecz WOŚP. Brat Gabrysia też jest wcześniakiem, urodził się w 35. tygodniu ciąży.
- Chociaż tak możemy teraz pomóc innym przedwcześnie urodzonym dzieciom - dodaje kobieta.
6. Tablica wspomnień
W wielu szpitalach na ścianach oddziałów noworodkowych wiszą tablice pamiątkowe. Tak jest np. w Wojewódzkim Szpitalu Podkarpackim im. Jana Pawła II w Krośnie. "Hania, 600 gram", "Tadzio, 1015 gram", "Zuzia, 1430 gram" - czytamy podpisy pod zdjęciami. To tylko niektóre z uratowanych maluchów. Było ich znacznie więcej. Same położne nie są w stanie podać konkretnej liczby.
Krośnieński szpital dostał od WOŚP wiele. W latach 1998 – 2017 otrzymano sprzęt na ponad 1 mln 418 tys. złotych. Czerwone serce ma tu np. respirator noworodkowy, inkubator hybrydowy, aparat wykonujący przezciemiączkowe USG mózgu czy kardiomonitor.
W niedzielę Orkiestra zagra po raz kolejny. W każdym mieście w Polsce z łatwością znajdziemy kolorowe puszki. "Nie dajesz Owsiakowi"? Te historie pokazują, że warto.