Trwa ładowanie...

Lekarz śmiał się, gdy poprosiła o skierowanie do specjalisty. Młoda mama zrobiła prywatne badania za pożyczone pieniądze. "Umarłabym w ciągu dziewięciu miesięcy"

 Karolina Rozmus
05.07.2022 18:17
Rak był w zaawansowanym stadium
Rak był w zaawansowanym stadium (Facebook)

Młoda kobieta, mama dwójki maluchów zaobserwowała u siebie niepokojące krwawienia, ale jej lekarz uważał, że nie świadczy to o niczym niepokojącym. Nie została też skierowana na cytologię z uwagi na młody wiek, wykluczający zdaniem lekarzy, nowotwór. Kobieta nie odpuściła – wykonała badania prywatnie i dowiedziała się, że cierpi na nowotwór w zaawansowanym stadium.

spis treści

1. Lekarz uważał, że winna jest wkładka antykoncepcyjna

Jody Oxley z Doncaster miała 22 lata, gdy zaobserwowała krwawienia międzymiesiączkowe. Początkowo je bagatelizowała, sądząc, że to skutek zaburzeń hormonalnych po urodzeniu dziecka lub wkładki antykoncepcyjnej. Gdy jednak objawy się nasiliły, a u kobiety pojawiły się krwotoki, Jody udała się do lekarza.

Ten odmówił skierowania jej na badania, a gdy Jody zasugerowała nowotwór, lekarz się zaśmiał. Zbagatelizował dolegliwości Brytyjki, mówiąc, że to na pewno wina wkładki. Mimo to skierował młodą kobietę na USG. Wyniki nie były jednoznaczne.

- Bolało mnie, mocno krwawiłam, a upławy się nasilały, więc najwyraźniej coś było ze mną nie tak – opowiada w rozmowie z "Fabulous Digital" i dodaje: - Mój lekarz ogólny powiedział po prostu, że nic nie wskazuje na to, że powinien skierować mnie do specjalisty, a ja byłam za młoda na badanie cytologiczne.

W Wielkiej Brytanii bowiem badania cytologiczne nie są dostępne dla kobiet poniżej 25. roku życia. Dlatego też młoda matka postanowiła wykonać cytologię prywatnie.

2. "Umarłabym w ciągu sześciu do dziewięciu miesięcy"

Udała się do specjalistycznej kliniki z pożyczonymi od matki pieniędzmi na badania. Lekarz na początku również zbagatelizował dolegliwości Jody, ale po badaniu szybko zmienił zdanie.

- Jego milczenie było bardziej wymowne niż tysiąc słów. Pielęgniarka w gabinecie zaczęła płakać, tak jak ja, a kiedy Andy [mąż Jody, przyp.red.] wszedł, on też zaczął płakać – relacjonuje Jody.

Wyniki nie pozostawiały złudzeń: rak szyjki macicy w zaawansowanym stadium.

- Miałam miejscowo zaawansowanego raka szyjki macicy w stadium 2B i guz o średnicy 5,6 cm na szyjce macicy – wspomina i podkreśla: - Lekarz powiedział, że gdybym nie została zdiagnozowana i nie zaczęła leczenia, umarłabym w ciągu sześciu do dziewięciu miesięcy.

3. Każdy dzień to kolejny sukces

Jody przeszła chemioterapię, ale to okazało się niewystarczające – konieczna była histerektomia, czyli zabieg całkowitego usunięcia macicy.

- Całe doświadczenie zmieniło moją perspektywę i uświadomiło mi, jak cenne jest życie – przyznaje. Choć operację przeszła w 2018 roku, nadal każde kontrolne badanie uświadamia jej, że w jednej chwili jej życie może ponownie wykonać woltę. Jednocześnie wie, że każdy dzień to nowa okazja do tego, by świętować.

Jody przyznaje, że chce walczyć o większą świadomość kobiet na temat raka szyjki macicy i konieczności wykonywania badań, gdy tylko pojawią się niepokojące objawy.

Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze