Mięśniaki macicy - lekceważony problem
Martyna dość długo starała się o dziecko. Gdy zaszła w ciążę jej szczęście nie miało granic. I wtedy poroniła. Lekarze zdiagnozowali u niej mięśniaki macicy. Mimo że w domu czekał na nią pierwszy syn, kobieta była zdruzgotana.
- Często słyszymy o takich przypadkach – przyznaje Alina Pulcer z fundacji Magnolia. - Kobiety boją się tej choroby, a często na niczym innym nie zależy im tak bardzo, jak na macierzyństwie. Przychodzą więc do nas i proszą o pomoc.
1. Czym są mięśniaki macicy?
Mięśniaki macicy są łagodnymi nowotworami wywodzącymi się z tkanki macicy. Nie są złośliwe, niemniej jednak wywołują silne krwawienia przez co mogą prowadzić do przewlekłej niedokrwistości. Chore na nie kobiety mogą mieć też problem z zajściem w ciążę lub donoszeniem jej.
Mięśniaki mogą być umiejscowione na zewnątrz macicy i rosną wtedy w kierunku błony surowiczej, mogą także występować w ścianie macicy, powiększając ją w każdym kierunku. Istnieją także mięśniaki podśluzówkowe, które rozwijają się w kierunku wewnętrznej błony śluzowej.
Według szacunków lekarzy, na mięśniaki może cierpieć nawet co piąta kobieta po 35. roku życia oraz co druga pięćdziesięciolatka przed menopauzą.
- Trudno jednak jednoznacznie oszacować skalę zachorowań, ponieważ jest ona różna w zależności od wieku kobiet. Na mięśniaki najczęściej chorują kobiety pomiędzy 40 a 50 rokiem życia, ale przychodzą do mnie również kobiety poniżej trzydziestki. Ogólnie rzecz biorąc, może być to od 20 do 40 proc. chorych – podkreśla prof. Jan Kotarski, kierownik I Kliniki Ginekologii Onkologicznej i Ginekologii Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.
2. Przyczyny mięśniaków
Przyczyny powstawania mięśniaków nadal nie są do końca znane. Specjaliści podejrzewają, że powstawaniu zmian sprzyjają zaburzenia hormonalne. Mowa o za niskim poziomie progesteronu w stosunku do poziomu estrogenu. Takie bowiem objawy zauważa się u kobiet, które cierpią na mięśniaki macicy, choć nie można ch uznać za regułę.
3. Intymny problem
- Mięśniaki macicy są dość dużym problemem – zauważa Alina Pulcer. - My, kobiety jesteśmy dość skryte. Nie chcemy identyfikować się tym schorzeniem. Jednocześnie wiele pań zgłasza się do naszej fundacji i prosi o pomoc. Wiele z nich nie chce się leczyć chirurgicznie, ponieważ obawiają się, że takie leczenie stworzy dodatkowe ryzyko poronienia. One się zwyczajnie boją o swoje przyszłe potomstwo.
Dlatego też fundacja Magnolia pomaga chorym paniom szukać lekarzy specjalizujących się w leczeniu farmakologicznym, czyli takim, które nie prowadzi do interwencji chirurgicznej. - Jeśli jest taka alternatywa to dlaczego panie miałyby z niej nie skorzystać? - pyta Alina Pulcer.
U Anny Szkodziak z Lublina mięśniaka zdiagnozowano cztery lata temu, kilka miesięcy po porodzie. - Pierwsze symptomy bagatelizowałam. Z czasem jednak krwawienia pomiędzy miesiaczkami były już bardzo obfite, a ból brzucha – nie do zniesienia. Zdecydowałam się więc na pójście do lekarza – wspomina kobieta.
Po serii badań lekarze postawili diagnozę: mięśniak macicy o średnicy 8 cm. - Najpierw pomyślałam, że nie mam czasu na operację – wspomina Anna Szkodziak. - Ale refleksja przyszła dopiero później. Czarne myśli, że przecież to nowotwór, krążyły gdzieś w głowie, był to też dla mnie duży problem natury psychologicznej. To był szok.
Półtoraroczne leczenie farmakologiczne Lublinianka wybrała - jak sama twierdzi - z wygody. Dziś wyniki morfologii ma w normie, krwawienia ustały, ból brzucha przeszedł jak ręką odjął. Mięśniak ma wielkość 6 cm i nie daje żadnych objawów.
Dlaczego leczenie farmakologiczne cieszy się tak dużym zainteresowaniem wśród kobiet? To drugie wiąże się interwencją chirurgiczną, która może rzutować na utrzymaniu ciąży. Jest jednak jeden, dość duży mankamet takiego leczenia. Podczas gdy w 22 krajach Unii Europejskiej koszty jego są zerowe, w Polsce terapia jest nierefundowana. Koszt kuracji to około 2 tys. zł.
- Jest to dla nas bardzo przykre. Kilka lat temu pisałyśmy do ministra zdrowia petycję o wprowadzenie refundacji na ten lek, ale nie spotkała się ona z zainteresowaniem – mówi Alina Pucer.
4. Leczenie farmakologiczne – ideał?
Mięśniaki macicy można leczyć na dwa sposoby: chirurgicznie i farmakologicznie. Ten pierwszy rodzaj leczenia jest bezpłatny, drugi – płatny. Nie istnieje natomiast taki lek, który rozpuściłby lub zlikwidował mięśniaki.
- W większości przypadków, choć także nie u 100 proc. chorych kobiet leczenie farmakologiczne powoduje redukcję wielkości mięśniaka nawet o 1/3. To zmniejszenie objętości nowotworu jest główną korzyścią.
Im mniejszy mięśniak, tym większa szansa u takiej kobiety na zajście w ciążę i utrzymanie jej – podkreśla prof. Jan Kotarski z Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.
Istnieje także wiele metod leczenia chirurgicznego mięśniaków macicy. Można wyróżnić tutaj operacje radykalne, czyli całkowite wycięcie zmiany oraz takie, których efekt podobny jest do leczenia farmakologicznego i polega na zmniejszeniu objętości mięśniaka. Stosuje się także embolizację tętnic macicznych, po której mięśniak ulega martwicy.
- Do walki z tętniakami wykorzystujemy także zogniskowaną wiązkę ultradźwięków, którą – pod kontrolą tomografu komputerowego – podgrzewamy mięśniaka do temperatury 70 stopni Celsjusza, po czym również ulega on martwicy – wylicza Kotarski.
Czy skuteczność leczenia farmakologicznego jest trwała? - Leczenie farmakologiczne jest nową formą terapii. Nie ma jeszcze badań, których efekty wskazywałyby na trwałość leczenia. Do tej pory leczenie polegało na podawaniu leków przez trzy miesiące. Po takiej kuracji aż 50 proc. pacjentek rezygnowało z operacji, ponieważ uważały, że czują się bardzo dobrze – zauważa prof. Kotarski.
W tym momencie prowadzone są badania polegające na podawaniu leku w czasie od 12 do 18 miesięcy. Polegają one na podawaniu selektywnych modulatorów receptorów progesteronowych przez 3 miesiące, po czym następują 2 miesiące przerwy.
Mamy nadzieję, że dowiemy się, jaka jest skuteczność tych leków oraz poznamy ich trwałość – kończy chirurg, podkreślając, że nie wszystkie mięśniaki są niebezpieczne.
Istnieje taka grupa nowotworów, które rosną tylko do danej wielkości, ale nie dają dalszych objawów w postaci krwawienia. Nie wymagają one ani leczenia chirurgicznego, ani farmakologicznego. Trzeba jednak kontrolować ich wielkość.