Myśleli, że to ospa. Dziecku usunięto fragmenty skóry
Kiedy na skórze dwuletniego Kayvona Wrighta pojawiły się czerwone plamy, wszyscy podejrzewali ospę wietrzną. W końcu dziecko trafiło na oddział oparzeń. Okazało się, że przyczyna była zupełnie inna. Maluch poparzył się barszczem Mantegazziego - inaczej barszczem olbrzymim.
1. Bolesne pęcherze u dziecka
Pewnego dnia Samantha Morgan z Ebbw Vale w południowej Walii wybrała się z dwuletnim synem Kayvonem na spacer w pobliżu zbiornika Chard Reservoir w Somerset. Ciekawe świata dziecko dotykało wówczas różnych roślin. Mama nie zauważyła niczego niepokojącego i nie była nawet świadoma zagrożeń czyhających w krzakach.
Następnego ranka na skórze malucha zaczęły pojawiać się czerwone plamy. Zmiany widoczn były głównie na twarzy oraz dłoniach. Dziecko otrzymało diagnozę. Lekarz twierdził, że ma ospę wietrzną.
Plamy jednak szybko przekształciły się w bolesne pęcherze, z niektórych sączył się płyn. Dziecko bardzo cierpiało, a skóra wyglądała jak poparzona. Chłopiec został przewieziony na oddział oparzeń.
- Kiedy pojechaliśmy na oddział oparzeń w Bristolu, lekarze musieli usunąć część skóry. Myślę, że to była dla mnie najbardziej przerażająca rzecz. Nigdy nie zapomnę krzyków mojego synka, gdy ściągali z niego skórę. To było okropne - wspomina mama w rozmowie z "The Sun".
2. Poparzenie barszczem
Dopiero dwa dni później odkryto przyczynę. Mały Kayvon na spacerze dotknął niebezpiecznej rośliny, nazywanej barszczem Mantegazziego. Jej soki wykazują silne działanie parzące i w połączeniu z ekspozycją na działanie promieni słonecznych doprowadzają do poważnych oparzeń skórnych. Objawy nie pojawiają się od razu. Reakcja może nastąpić po kilku lub kilkunastu godzinach.
Pęcherze na skórze dziecka pojawiły się głównie na twarzy oraz dłoniach, ponieważ maluch dotknął rośliny, a następnie dotykał twarzy, przenosząc tym samym jej soki. Na szczęście siedmiodniowy pobyt na oddziale pomógł maluszkowi w powrocie do zdrowia. Oparzenia były dosyć poważne, bo drugiego i trzeciego stopnia.
- To prawie tak, jakby ktoś oblał go olejem z patelni z frytkami - wyjaśnia mama.
- Nikt z nas nawet nie wiedział, że coś takiego istnieje, zanim moje dziecko się nie poparzyło - dodaje.
Wszystko działo się w 2019 roku. Niedawno chłopiec skończył sześć lat. Jego mama mówi, że dopiero niedawno odzyskał naturalną ochronę skóry.
- Wcześniej, nawet jeśli wychodził na małe słońce, musieliśmy go smarować kremem z filtrem przeciwsłonecznym, ponieważ szybko się oparzał w miejscach, gdzie miał oparzenia barszczem - tłumaczy i dodaje:
- Nie pozwalajcie dzieciom wszystkiego dotykać.
Przypomnijmy, że w Polsce występuje nie tylko barszcz Mantegazziego, ale również barszcz Sosnowskiego. Oba są niebezpieczne i mogą doprowadzić do poparzeń. Wyglądem przypominają koper, ale są od niego zdecydowanie wyższe. Liście barszczu Mantegazziego są wąskie i ostre, zaś liście barszczu Sosnowskiego szerokie i tępe.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl