Strach przed szczepieniami bierze się z niewiedzy
Dlaczego rzetelna wiedza potrafi przegrywać w konfrontacji z medycznymi mitami i skąd bierze się popularność antyszczepionkowych teori rozmawiamy z Katarzyną Kornatowską, psychologiem.
-Skąd się biorą medyczne mity? Jak to się dzieje, że często powtarzane, stają się później ogólnie uznaną normą, mimo braku naukowych dowodów ich skuteczności?
-Nasz umysł stara się uprościć świat. Kiedy coś nas niepokoi, intryguje, zaczynamy poszukiwać dodatkowych informacji, które przechylą szalę niepewności na jedną ze stron. Im większe znaczenie dana kwestia ma dla nas, tym większy poziom niepokoju i tym bardziej wnikliwe, szersze poszukiwania informacji będziemy prowadzili. Będziemy więc opierali się na różnych dostępnych źródłach informacji, szukali argumentów racjonalnych i emocjonalnych - u lekarzy, znajomych i w sieci. Przy tym internet dostarczy najwięcej informacji. Niestety niekoniecznie rzetelnych. W oparciu o nie wybierzemy naszą postawę w kluczowej kwestii. Zdrowia naszego i naszych najbliższych.
-Zapytałam o mity w kontekście szczepień. Ruchy antyszczepionkowe istnieją przecież odkąd wynaleziono szczepionki. Dlaczego zyskują coraz większy posłuch?
-Gdyby wszystkie informacje były jednoznaczne i spójne, to lęk przed szczepionkami prawdopodobnie by nie istniał. Jednak tak nie jest. Tak jak wszystkie nowoczesne zdobycze nauki, szczepionki szybko zyskują swoich zwolenników, przeciwników i sceptyków. A reprezentanci wszystkich tych grup wyrażać będą swoje opinie poprzez szeroko dostępne kanały komunikacji. W ten sposób powstaje pewien chaos informacyjny. Rodzi się w nas poczucie niespójności, stan dysonansu - stan nieprzyjemny, wiążący się z uczuciem niepokoju. Nasz umysł nie chce tolerować niepokoju, potrzebuje energii, żeby radzić sobie z bieżącymi wyzwaniami świata, więc naturalnie stara się wyeliminować lub zredukować niespójność zawsze, gdy ona wystąpi.
-Z badań opinii publicznej przeprowadzonych przez Millward Brown wynika, że im młodsi respondenci, tym częściej podważana jest wiara w skuteczność szczepień. Czy może to wynikać z braku doświadczenia? Młodsze pokolenie nie zna osób, które przeszły, np. polio. Bardziej boimy się, np. zaczerwienionej ręki dziecka po szczepieniu, bo nie widzieliśmy, jak wygląda dziecko chore na odrę.
W obliczu ważnych decyzji, możemy preferować takie, które są obarczone pozornie najmniejszym poziomem ryzyka – czyli „lepsze znane zło”. Wniosek? Nic nie zmieniać. Nie szczepić. Skoro obecnie ryzyko zachorowania np. na polio jest małe (dzięki szczepionkom), więc dlaczego mamy szczepić przeciwko tak rzadkiej chorobie? A doniesień o ewentualnych powikłaniach i domyślnym ryzyku szczepienia jest więcej lub są wyraźniejsze. Myślę, że w ten sposób powstaje pewien paradoks szczepionkowy: szczepiąc, obniżamy ryzyko zachorowań, tym samym obniżając jest strach przed ryzykiem zachorowania i – w następstwie - obniżając motywację do szczepień.
-Ale przecież mamy niezbite naukowe dowody, że szczepienia są skutecznym środkiem zapobiegania chorobom zakaźnym. Mimo to część z nas woli unikać szczepień, a nawet podważa naukowe osiągnięcia na podstawie pojedynczych przypadków, które nie do końca są naukowo zweryfikowane.
-Przyczyn podejmowania takich decyzji może być bardzo wiele. Będą mieć na nie wpływ osobiste doświadczenia ze szczepieniami - subiektywnie odczuwana ich skuteczność lub jej brak, skutki uboczne. Swą rolę odgrywa tu także indywidualna skłonność do konformizmu i potrzeba aprobaty społecznej, ogólna postawa wobec nowości - bardziej zachowawcza lub odważna, nasze osobiste zaufanie do autorytetu lekarza proponującego szczepienie, a nawet wyznawany system wartości, a w nim oparcie się na leczeniu konwencjonalnym bądź na tzw. metodach alternatywnych.
-I wtedy bardziej niż naszym babciom i mamom wierzymy osobom z pokolenia 20-, 30-latków, które propagują nieszczepienie dzieci?
-Nie wiem, czy możemy odwoływać się do wiary naszych mam i babć. Choć od czasu, kiedy czytałam „Antka” Bolesława Prusa minęło już pewnie 30 lat, ciągle nie mogę zapomnieć, że Rozalkę, siostrę Antka, mama upiekła w piecu, bo oparła się na wierzeniach i przekonaniach mam i babć, metodach „sprawdzonych od pokoleń”.
Współczesna medycyna dynamicznie odkrywa coraz to nowe fakty, wobec których musimy zająć nasze własne stanowisko. Jest to niezwykle trudne wyzwanie, przed którym obecnie stoi każdy z nas. Każdy, choć tylko niewielu posiada rzeczywistą wiedzę na ten temat. Pozostali, często pełni obaw, są skazani na decydowanie mimo braku wiedzy i rzetelnych informacji, dysponując za to własnym lękiem, własnymi motywami i… internetem. Dogmaty i „prawdy oczywiste” zdają się tracić na wartości.
-Zmiana tempa życia, szybkość z jaką pojawiają się nowe informacje, powoduje ten informacyjny mętlik?
-Tak. I jeszcze jeden ważny element: lęk przed nowością. A nieznane zawsze wywołuje w nas lęk, burzy dotychczasowy porządek. Szczepionka - magiczna siła - jest nowa. Budzi niepokój. Ponieważ jest profilaktyką, jej efekty nie są wyraźne i natychmiastowe. Nigdy nie będziemy wiedzieli, jak przechodzilibyśmy grypę, gdybyśmy się nie zaszczepili. Nie możemy porównać. Nie otrzymujemy natychmiastowego potwierdzenia konieczności zastosowania szczepionki. Wybieramy więc brak ryzyka. Jednocześnie kiedy musimy wybierać między bezradnością a zastosowaniem jakiegokolwiek specyfiku ratującego życie, lęk przed nowością ustępuje wobec naszej ewolucyjnie determinowanej tendencji do ratowania życia za wszelką cenę. Tutaj subiektywnie odczuwane ryzyko, wynikające z braku działania, skłania nas do nawet zupełnie nieracjonalnych decyzji.
-Jaką motywacją wobec tego powinniśmy kierować się, decydując o tym, żeby przyjąć szczepionkę.
-Warto żebyśmy, rozważając różne rozwiązania i podejmując decyzje dotyczące dróg profilaktyki zdrowotnej, zdawali sobie sprawę z różnych mechanizmów mniej lub bardziej świadomych i ich wpływu na nas. Poszukując informacji na temat szczepień warto zwrócić się do lekarza bądź sięgnąć do rzetelnych i sprawdzonych stron jak np. specjalnie utworzona w tym celu www.zaszczepsiewiedza.pl. A gra idzie przecież o bardzo wysoką stawkę. Zdrowie nasze i naszych najbliższych.