Dramat Maksa z Małopolski. "Wmawiano nam, że jest niewidomy"
Wieść o ciąży była ogromną radością dla rodziców. Magda i Rafał z niecierpliwością oczekiwali na narodziny syna. Seria pomyłek przekreśliły jednak szanse Maksa na normalne życie.
1. Błąd lekarzy
Między Magdą i Rafałem od razu zaiskrzyło. Nie czekali długo, by wziąć ślub, a w walentynki dowiedzieli się, że wkrótce na świat przyjdzie ich syn. Ciąża przebiegała książkowo, a dzień porodu był zgodny z tym, który wyznaczył lekarz.
Magda rodziła siłami natury. Maks jednak był potrójnie okręcony pępowiną. Na konflikt wskazywały zapisy KTG. Lekarz miał jednak kompletnie to zignorować. U chłopca doszło do ciężkiego niedotlenienia.
Walka o życie Maksa rozpoczęła się w dniu jego narodzin. Chłopiec cierpi na dziecięce porażenie mózgowe i padaczkę lekooporną. Parę przez wiele lat przekonywano, że ich syn jest też niewidomy.
- Można by było zliczyć na palcach jednej ręki lekarzy, którzy chcieli nam pomóc. Spotykaliśmy się ze znieczulicą i błędami w leczeniu, jednak nigdy nie daliśmy się zniechęcić - wyznają rodzice w rozmowie z sympatia.onet.pl.
2. Skomplikowane leczenie
Początki życia Maksa były tragiczne. Śpiączka, żadnych dobrych rokowań, a lekarze - według rodziców - nie mieli szczególnej determinacji, by zawalczyć o życie chłopca.
Kiedy jednak syn Magdy i Rafała wybudził się ze śpiączki, znalazła się siła i motywacja. Każda chwila była cenna. Para zjeździła całą Polskę, by znaleźć specjalistę, który pomoże chłopcu.
- Wczesne dzieciństwo Maksa to nieustanne szukanie pomocy u lekarzy. Miliony wizyt u ortopedów, neurologów, gastrologów, okulistów, logopedów, rehabilitantów. Przez kilka lat wmawiano nam, że Maksiu jest niewidomy, z czym absolutnie nie mogliśmy się zgodzić. Po kilku latach i odwiedzeniu kilkudziesięciu okulistów znalazł się ten właściwy, przepisał mu okularki i zalecił operację zeza - wyznała Magda.
Chłopiec wymiotował po każdym posiłku. Lekarze znowu zapewniali, że tak już jest. W końcu jednak znalazł się specjalista, który zdiagnozował refluks. Prosty zabieg pomógł. Rodzice mają jeszcze kilka podobnych przykładów.
3. Prośba o pomoc
Dziś Maks ma 17 lat i jest pod opieką masy specjalistów, wymaga codziennej rehabilitacji. Każda wizyta jest prywatna, a więc trzeba za nią zapłacić. Chłopiec wymaga też całodobowej opieki, dodatkowo pojawiły się problemy z kręgosłupem.
Skolioza osiągnęła taki poziom zaawansowania, że zaczęła zagrażać życiu Maksa. Przygniecione było jedno płuco, obawiano się też o serce. W Polsce nie było szans na pomoc, w Stanach Zjednoczonych owszem.
Rodzice sprzedali mieszkanie, poświęcili wszystkie oszczędności, zaciągnęli dług i założyli zbiórkę. Operacja odbyła się 11 listopada 2021 roku. Zabieg przebiegł bez komplikacji. Niestety okazał się niewystarczający.
Chłopiec potrzebuje kontynuacji leczenia w USA. Rafał i Magda ponownie proszą o pomoc finansową. Kwota jest ogromna, ale każda złotówka ma znaczenie, by poprawić komfort życia chłopca.
- Nasz syn wymaga rozszerzonego i złożonego leczenia. Udało się zrobić wiele, ale przed nami daleka droga. U Maksia udało się ze skrzywienia 130 stopni i strasznej deformacji, dojść do 60 stopni. Ale niestety wiemy już, że operacyjnie nie da się całkiem wyprostować kręgosłupa - mówią rodzice.
Dominika Najda, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl