6 z 7Legenda izby przyjęć
Jednak na miano legendy szpitalnej izby przyjęć zasłużyła inna pacjentka, która zgłosiła się do lekarza z… kulą bilardową w pochwie.
- Czarna ósemka. A tego nie dało się łatwo wyciągnąć, bo metalowe narzędzia ześlizgiwały się. Potrzebny był próżnociąg położniczy, czyli taka duża przyssawka, którą używa się na porodówce, kiedy życie dziecka jest zagrożone i trzeba je szybko wyciągnąć na świat. Dlatego nie ma się co bać, kiedy urwie się sznurek od tamponu, bo widzieliśmy dziwniejsze rzeczy – zapewnia położna. - Zdarzają się klucze, korki od wina, niedopałki papierosów. Nie potrafię wytłumaczyć, co kieruje tymi kobietami – mówi.
Jak widać, polskie porodówki i izby przyjęć obfitują w zarówno zabawne, jak i przerażające historie.
A wy przeżyliście jakieś przygody?
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl