Chłopiec urodził się z nienaturalnie dużą głową
18-miesięczny chłopiec, Harry Barker pochodzi z Liverpoolu w Anglii. Kiedy się urodził zdiagnozowano u niego rzadką chorobę – kraniosynostozę, która powoduje zaburzenia w rozwoju kształtu czaszki. Głowa chłopca była niemalże rozmiarów dorosłego człowieka, przez co pojawiło się ryzyko uszkodzenia mózgu. Lekarze postanowili wykonać operację, która miała zneutralizować obrzęk mózgu i poprawić kształt czaszki Harrego.
Kraniosynostoza sprawiała, że chłopiec oprócz tego, że posiadał nienaturalnie dużą głowę, bardzo często odczuwał bóle towarzyszące ruchom głowy. Choroba ta jest wadą wrodzoną i najczęściej zauważana jest dopiero w trakcie porodu. Charakteryzuje się przedwczesnym zrośnięciem szwów czaszki, przez co jest uniemożliwiony jej normalny wzrost.
Szwy w czaszce dziecka, są ulokowane pomiędzy kośćmi czaszki po to, aby główka dziecka w łatwy sposób przeszła w trakcie porodu, a także by czaszka łatwiej dostosowywała się do rosnącego mózgu. Szwy całkowicie zrastają się już po przejściu okresu niemowlęcego, a najbardziej intensywny wzrost czaszki występuje do 2-3 roku życia.
Występuje kilka odmian tej wady, jednak najczęściej spotykana jest plagiocefalia, która występuję raz na 2500 narodzin dzieci, a 3/4 przypadków jest przypisywana chłopcom.
Mama Harrego, opowiada, że dowiedziała się o ciąży przypadkiem, ponieważ trafiła w lutym ubiegłego roku do szpitala z zupełnie innego powodu – ataku astmy. Okazało się, że już wtedy była w 31 tygodniu ciąży, a po wykonaniu USG i innych badań, wiedziała, że chłopiec będzie miał problemy ze zdrowiem. Szczęście, które się pojawiło wraz z wiadomością o dziecku, zostało szybko przytłumione tragiczną wieścią o chorobie.
Mama chłopca mówi, że po porodzie nie widziała go przez pierwsze dwa dni, było to dla niej bardzo trudne, bo jedyne czego pragnęła, to zobaczyć swoje dziecko. Chłopiec po urodzeniu ważył niecałe 2kg, a jego czaszka od samego początku sprawiała ucisk na mózg. Kiedy miał 3 miesiące lekarze, postanowili przeprowadzić operację, by móc złagodzić wszelkie negatywne dolegliwości, ogromny ból i pozwolić, by czaszka rozwijała się prawidłowo.
Specjaliści musieli otworzyć czaszkę chłopca, tworząc nacięcie prowadzone na czubku głowy, od ucha do ucha, by usunąć nadmiar kości, a następnie ponownie ją zespolić. Kolejna, druga operacja miała miejsce 3 miesiące później.
Chłopiec przez kilka dni po każdej operacji odczuwał efekty uboczne, m.in. miał problemy ze wzrokiem. Niestety lekarze podejrzewają, że leczenie nie skończy się na dwóch operacjach i prawdopodobnie będą potrzebne kolejne zabiegi.
Chłopiec wciąż odczuwa dyskomfort w normalnym, codziennym funkcjonowaniu, jednak jest on już w znacznym stopniu mniejszy. Rodzice Harrego mówią, że mimo wszystko, chłopiec cały czas się uśmiecha i to daje im siłę, by dalej walczyć.
Obecnie rodzina zbiera na specjalny wózek, który pozwoli pionizować głowę chłopca, tym samym nie nie nadwyrężając jego kości, stawów i mięśni. Dodatkowo zbierają również pieniądze na specjalny „kask” pooperacyjny.