Trafiła do szpitala z zapaleniem zatok. Wycięli jej połowę czaszki
O tym, że nawracających dolegliwości nie wolno lekceważyć, wie doskonale Natasha Gunther, mama dziewięciomiesięcznego chłopca. Amerykanka trafiła do szpitala z przewlekłym zapaleniem zatok. Okazało się, że doprowadziło ono do zmian w mózgu. Pacjentka przeszła aż siedem operacji, a ostatnia z nich związana była z usunięciem znacznej części czaszki.
1. Przewlekłe zapalenie zatok
26-letnia instruktorka sztuk walki mieszkająca w San Jose w USA od dłuższego czasu skarżyła się na zapalenie zatok. Choć regularnie zgłaszała się do lekarzy pierwszego kontaktu i stosowała się do ich zaleceń, dolegliwości wciąż wracały.
W pewnym momencie jej stan się pogorszył. Młoda kobieta odczuwała bardzo silne bóle głowy oraz wymiotowała. Pojechała więc do szpitala, gdzie wykonano jej badania obrazowe. Tomografia komputerowa dała złe wyniki - w mózgu kobiety znajdował się ropień, który najprawdopodobniej był powikłaniem infekcji.
2. Ropień mózgu
Ropień mózgu to zmiana ogniskowa, która zazwyczaj rozwija się na skutek zakażenia bakteryjnego. Zlokalizowana jest w tkance mózgowej. Zbiorowisko ropy może dawać ogniskowe objawy neurologiczne, a także dolegliwości bólowe głowy oraz gorączkę. Ponadto osoba z ropniem mózgu może doświadczać zaburzeń czucia, senności, drgawek, wymiotów, nudności oraz dezorientacji.
W takiej sytuacji liczy się czas. Zazwyczaj potrzebne jest zastosowanie antybiotykoterapii oraz leczenia zabiegowego. Ropień mózgu zagraża życiu, dlatego kluczowa jest pilna interwencja neurochirurgiczna.
3. Siedem operacji
Natasha, u której zdiagnozowano ropień mózgu, musiała przejść siedem operacji. Ostatecznie usunięto jej połowę czaszki. Stan kobiety był ciężki. Musiała nauczyć się wszystkiego od nowa, łącznie z poruszaniem i mówieniem. Intensywna rehabilitacja pomogła jej jednak w powrocie do sprawności.
- Gdy wychodziłam z domu, nosiłam kask i bluzę z kapturem, żeby ludzie nie spoglądali na mnie. Przez kilka miesięcy miałam w sobie lęk przed ewentualnym uderzeniem. To było niesamowicie przytłaczające - wspomina Natasha w rozmowie z "The Sun".
Na szczęście kobieta miała ogromne wsparcie. Jej mąż był przy niej i pomagał jej przetrwać tę ciężką próbę. Wszystko skończyło się dobrze, ale kto wie, co wydarzyłoby się, gdyby kobieta nie zgłosiła się na czas do szpitala.
Natasha nie tylko wygrała walkę o życie, ale również doczekała się syna. Na swoim Instagramie pokazuje kadry z życia codziennego i apeluje, by nie lekceważyć nawracających dolegliwości, które mogą doprowadzić do poważnych konsekwencji zdrowotnych.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl