Trwa ładowanie...

Po badaniach 12 razy dzwonili ze szpitala. To odkryli w jej ciele

Avatar placeholder
07.10.2023 15:16
Po badaniach 12 razy dzwonili ze szpitala. To odkryli w jej ciele
Po badaniach 12 razy dzwonili ze szpitala. To odkryli w jej ciele (Instagram)

Ciąża bywa pełna skrajnych emocji. Radość zaczyna się mieszać ze strachem przed nieznanymi wyzwaniami, które z pewnością będą czekać matkę po narodzinach dziecka. Te uczucia były o wiele bardziej intensywne dla młodej kobiety, która w ósmym miesiąciu ciąży dowiedziała się o swojej przerażającej chorobie. Okazało się bowiem, że ma guza wielkości grejpfruta, który zagraża jej życiu.

spis treści

1. Trudna diagnoza

We wrześniu 2022 roku, Zoe Plastrias, będąca wtedy w ósmej miesiącu ciąży, zaczęła zauważać niepokojące objawy. 23-letnia kobieta doświadczała dyskomfortu związanego z oddychaniem, szybciej męczyła się i nawiedzały ją uporczywe bóle głowy. Początkowo przypisywała te symptomy schyłkowym etapom ciąży, ale kiedy pewnego dnia ledwo mogła łapać tchu, postanowiła skontaktować się z pogotowiem.

Konsultant z pogotowia zalecił jej natychmiastowe zgłoszenie się do najbliższego szpitala. Tam wykonano dla niej szereg badań, w tym badanie krwi i prześwietlenie klatki piersiowej. Diagnoza, która zszokowała młodą kobietę brzmiała "drobna wada serca". Zoe została wypisana do domu z zaleceniem kontynuowania monitoringu.

Rankiem następnego dnia, Zoe zauważyła na swoim telefonie 12 nieodebranych połączeń, a także kilka teraźniejszych wiadomości tekstowych od personelu szpitala: wzywającej ją do jak najszybszego stawiennictwa na oddziale kardiologicznym. Młoda kobieta natychmiast udała się do szpitala.

Zobacz film: "Pytanie mamy - odc. 5. Sezon infekcyjny u dzieci"

Zoe wspomina moment, który zostanie z nią na zawsze:

- Pielęgniarka zapytała mnie, ile chcę wiedzieć. Odpowiedziałam natychmiast, że muszę wiedzieć wszystko, bo niedługo zostanę mamą. To właśnie wtedy dowiedziałam się, że w mojej klatce piersiowej zlokalizowany jest guz wielkości grejpfruta, a lekarze podejrzewają nowotwór - opowiada.

2. Nowotwór wielkości grejpfruta

Zoe i Joe, jej życiowy partner, stanęli w obliczu ogromnego dramatu. Zoe natychmiast została skierowana na dokładne badania medyczne. Medycy odkryli, że blisko 12-centrymetrowy zlokalizowany był w bezpośrednim sąsiedztwie serca. Wykonana biopsja potwierdziła, że jest to chłoniak nieziarniczy w drugim stadium.

Ten nowotwór rozwija się w układzie limfatycznym, który obejmuje struktury takie jak śledziona, wyrostek robaczkowy, migdałki, a także węzły chłonne. Białe krwinki, które przekształciły się na skutek choroby nowotworowej, gromadzą się w nadmiernej ilości i dodatkowo się mnożą, co prowadzi do szybkiego przyrostu masy komórek nowotworowych. Niestety, ten typ raka często nie objawia się w żaden specyficzny sposób, a jego wykrycie często następuje przypadkowo, podczas innych badań medycznych.

Zoe również nie doświadczała objawów na tyle silnych, aby wymagały natychmiastowego leczenia. Lekarze zdecydowali się na baczne obserwowanie jej stanu zdrowia aż do momentu narodzin dziecka.

3. Wcześniejsze rozwiązanie ciąży

Z powodu ogromnego stresu, do porodu doszło przed przewidywanym terminem. Konieczne okazało się przeprowadzenie cesarskiego cięcia, z uwagi na diagnozowany u matki nowotwór. Na szczęście operacja zakończyła się pomyślnie, a na świat przyszła mała Ophelia.

- Byłam absolutnie szczęśliwa, ale jednocześnie przerażona. Na początku mówiono mi, że będę musiała przejść otwartą operację klatki piersiowej, co wprawiło mnie w ogromny strach. To oznaczałoby, że nie miałabym możliwości przytulenia swojego dziecka przez dwa, a może nawet trzy miesiące - opowiada Zoe.

Zoe po porodzie z córką
Zoe po porodzie z córką (Instagram)

Zmieniono strategię leczenia Zoe. Zdecydowano się na poddanie jej chemioterapii zamiast niebezpiecznej operacji. Zoe zdecydowała się udostępniać przebieg swojego leczenia na Instagramie, używając swoich postów do rozpowszechniania informacji na temat chłoniaków.

Zoe dzieli się swoją historią: "Moja córka uratowała mi życie. Gdyby nie ona, nie miałabym pojęcia, że coś jest ze mną nie w porządku. To troska o nią skłoniła mnie do sprawdzenia, co się ze mną dzieje. Dziś Ophelia ma trzy miesiące, a ja wiem, co mi dolega. Teraz, kiedy wszystko się ustabilizowało, czujemy się dobrze" - relacjonuje.

Na jej profilu na Instagramie możemy śledzić jej walkę z chorobą oraz dowiadywać się więcej na temat chłoniaków.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Propozycje do przeczytania

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze