Horror podczas porodu. Dziecku urwała się głowa
Ciężko w to uwierzyć, ale ta historia wydarzyła się naprawdę. Do dziś jest niezmiernie bolesna dla kobiety, która miała zostać mamą. Przedwczesny poród w 25. tygodniu ciąży zakończył się tragedią. Po wszystkim Laura Gallazzi z Wielkiej Brytanii usłyszała, że jej dziecko nie żyje, ponieważ jego głowa oderwała się od ciała. Najprawdopodobniej przyczyniła się do tego decyzja lekarki, która zaleciła poród naturalny.
1. Odejście wód płodowych w 25. tygodniu ciąży
Laura Gallazzi, której historię opisuje "The Scottish Sun", oczekiwała narodzin pierwszego dziecka - chłopca o imieniu Steven. Kiedy była w 25. tygodniu ciąży, niespodziewanie odeszły jej wody płodowe. Natychmiast znalazła się w szpitalu, gdzie usłyszała, że poród odbędzie się przy pomocy cesarskiego cięcia.
Lekarze uspokajali ją, że wszystko będzie dobrze. Chwilę później okazało się jednak, że doszło do wypadnięcia pępowiny. To nagły stan, który wymaga pilnej interwencji medycznej. Kobieta trafiła więc na oddział ratunkowy. Tam zajęła się nią dr Vaishnavy Laxman, która zmieniła decyzję poprzednich specjalistów. Powiedziała, że kobieta ma rodzić w sposób naturalny.
@weegee83 ♬ original sound - Laura
2. Głowa oderwana przy porodzie
Laura była zmieszana, ale słuchała poleceń lekarki.
- Nigdy nie zapomnę dezorientacji, jaką poczułam, kiedy kazano mi przeć, podczas gdy miałam zaledwie 3 cm rozwarcia i nie czułam takiej potrzeby. Źle się z tym czułam, ale robiłam to, co mi kazali - mówiła kobieta.
Później - jak mówi - były już tylko szarpnięcia, trzaski i ciemność. Kiedy po kilku godzinach się wybudziła, usłyszała, że jej dziecko nie żyje. Umarło, ponieważ jego głowa oderwała się od ciała. Lekarze musieli wyjąć je przy pomocy cesarskiego cięcia. Kobieta była przerażona i zszokowana.
- To było tak, jakby ktoś wyrwał mi serce - mówiła. Medycy pozwolili matce pożegnać się z martwym synkiem, którego głowę przymocowali do maleńkiego ciałka. Kobieta zrobiła dziecku zdjęcie, by nigdy o nim nie zapomnieć.
3. Minęło 10 lat
Od traumatycznych wydarzeń minęło 10 lat. Laura wciąż pamięta o synku, który byłby teraz dużym chłopcem. Mówi, że skutki tragedii odczuwa tylko ona i najbliższa rodzina. Nikt z personelu medycznego nie usłyszał zarzutów karnych i nie poniósł żadnych konsekwencji. Nie było nawet dochodzenia w tej sprawie. Dr Laxman usłyszała jedynie słowa krytyki za zmianę decyzji podczas porodu.
Dziś Laura patrzy na prochy syna, które trzyma w urnie. Często przebywa również przy pomniku postawionym na cześć "urodzonych śpiących dzieci". Mimo upływu czasu wciąż czuje ogromny smutek i niesprawiedliwość. Miewa ataki paniki oraz unika placówek medycznych.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl