"Straszna choroba". Najwięcej zakażonych w Łódzkiem i na Mazowszu

Polly Deehy miała zaledwie dwa tygodnie, gdy jej mama zauważyła, że dziewczynka ma świszczący kaszel i problemy z oddychaniem. Po czterech dniach kobieta zdecydowała się na wizytę w szpitalu. Historię dziecka opisało "The Sun".

Podczas badań na oddziale Polly przestała oddychać i zrobiła się sina. Dziewczynkę podłączono do aparatury podtrzymującej życie i wprowadzono w stan śpiączki. W międzyczasie zdiagnozowano krztusiec.

Po 10 dniach w śpiączce ciało Polly zregenerowało się na tyle, że dziewczynkę można było wybudzić. Obecnie niemowlę oddycha samodzielnie, ale lekarze podkreślają, że gdyby sytuacja wydarzyła się poza szpitalem, mogłoby dojść do uszkodzenia mózgu.

Rodzice Polly nie mieli pojęcia, że przyczyną dolegliwości dziecka może być zapomniana choroba z czasów ich dziadków. Krztusiec jednak rośnie w siłę i stanowi coraz poważniejsze zagrożenie dla zdrowia publicznego na świecie.

Infekcja bakteryjna nazywana jest też 100-dniowym kaszlem ze względu na objawy. Początkowo przypomina przeziębienie, z czasem jednak powoduje silne napady kaszlu, atakuje płuca i układ oddechowy.

Kaszel nasila się w nocy i może powodować wymioty, a wydzielina przypomina gęsty śluz. Objaw może utrzymywać się nawet przez kilka miesięcy. W rzadkich przypadkach pojawia się też wysoka gorączka.

Około jedno na 50 dzieci poniżej pierwszego roku życia będzie miało drgawki, a u jednego na 150 dojdzie do encefalopatii - obrzęku mózgu. Śmiertelność krztuśca wynosi ok. 3 proc.

Powrót krztuśca jest spowodowany spadkiem liczby szczepień. Mama Polly poddała się immunizacji jako dziecko, a później przyjęła dawkę przypominającą podczas pierwszej ciąży. Lekarze jednak nie wspomnieli, że może potrzebować kolejnej szczepionki.

Gdyby matka Polly przyjęła preparat, przekazałaby antyciała córce. Dlatego teraz apeluje do wszystkich, by regularnie sprawdzali kalendarz szczepień i poddawali się immunizacji.

Szczególnie trudna sytuacja jest m.in. w Czechach, gdzie w 2024 roku wykryto ponad 3 tys. przypadków, głównie dotyczących nastolatków. W tym kraju odnotowano już cztery ofiary śmiertelne.

Dane dotyczące krztuścia w Polsce są alarmujące. Liczba chorych rośnie lawinowo. Jak podane za NFZ "Gazeta Wyborcza", do 15 kwietnia tego roku zachorowały 1053 osoby. Najwięcej w województwie łódzkim (196), na Mazowszu (170) i w Małopolsce (164). To już więcej niż przez cały zeszły rok, kiedy odnotowano 927 przypadów. Z kolei w 2022 roku chorych na krztusieć w Polsce było tylko 371 osób.

Jak podało TVN, na Pomorzu niedawno do szpitala w Gdańsku przywieziono dziecko chore na krztusiec, które musiało być reanimowane. Obecnie najgorzej sytuacja wygląda w woj. łódzkim, mazowieckim i małopolskim.

- To straszna choroba, na którą można umrzeć - mówił cytowany przez TVN24 prof. Leszek Szenborn, kierownik Katedry i Kliniki Pediatrii i Chorób Infekcyjnych Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.

Dominika Najda, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl