Krotoszyn. Dziecko połknęło agrafkę. Lekarka odesłała je do innego szpitala
Lekarka ze Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Krotoszynie (woj. wielkopolskie), która naraziła na śmierć sześciomiesięcznego Kubusia, nie będzie ścigana ani ukarana. Taką decyzję podjęli rodzice chłopca. Cztery lata temu dziecko połknęło agrafkę, a przyjmująca je lekarka odesłała malucha do innej placówki.
1. Dziecko połknęło agrafkę
Do zdarzenia doszło 28 września 2018 roku. Na SOR w Krotoszynie (woj. wielkopolskie) przyjęty został sześciomiesięczny chłopiec. Rodzice poinformowali dyżurującą lekarkę, że ich syn połknął agrafkę.
Wykonane przez lekarkę badania potwierdziły, że w przełyku dziecka jest agrafka. Kobieta jednak odesłała rodziców z dzieckiem do innego szpitala. Nie zleciła także przewozu malucha karetką.
- Na miejscu wykonano badanie RTG przełyku i jamy brzusznej, które potwierdziło obecność w przełyku ciała obcego. Po wykonaniu tego badania pełniąca wówczas dyżur oskarżona lekarka, nie wykonując dalszej diagnostyki i nie zapoznając się z dokumentacją medyczną chłopca, poleciła rodzicom przetransportowanie chłopca do Szpitala w Ostrowie Wielkopolskim - tłumaczył Krzysztof Bukowiecki, rzecznik prasowy prokuratury regionalnej w Łodzi.
Rodzice nie mieli wyjścia i przetransportowali synka do szpitala w Ostrowie Wlkp. własnym samochodem. Wcześniej poprosili o pomoc policję w Krotoszynie, która na sygnale pilotowała ich do oddalone o 30 km placówki.
Na oddziale SOR w Ostrowie Wlkp. lekarz dyżurujący stwierdził, że agrafka utknęła w okolicy tchawicy. Zdaniem medyków stanowiła ona realne zagrożenie dla pacjenta, ponieważ podczas podróży nastąpiło dalsze jej przemieszczenie. W ocenie ostrowskich lekarzy zalecanie transportu prywatnego było nieprawidłowe.
Ze względu na wiek chłopca i lokalizację agrafki, zadecydowano o przewiezieniu dziecka do Szpitala Klinicznego nr 1 im. Marii Curie-Skłodowskiej we Wrocławiu, gdzie podczas zabiegu laparoskopem lekarze wyjęli agrafkę wczepioną w struktury przełyku maluszka.
Tym razem chłopiec został tam przewieziony specjalistyczną karetką na sygnale. W czasie transportu był pod opieką lekarza, ratownika i pielęgniarki.
2. Lekarka naraziła dziecko na śmierć
Rodzice sześciomiesięcznego chłopca byli oburzeni postępowaniem lekarki i o zaistniałej sytuacji powiadomili dyrekcję placówki. Dyrektor ds. Medycznych, Mieczysław Pełko, ukarał lekarkę pisemnym upomnieniem, a dyrekcja zapowiedziała nadzór nad jej dalszą pracą. Szpital wprowadził też nowe procedury - od tego zdarzenia każdy z trudnych przypadków jest opiniowany przez dwóch lekarzy.
- Ubolewamy, że lekarka pełniąca dyżur na SOR-ze, kierując się dobrym stanem zdrowia dziecka w chwili jego pobytu na oddziale, nie podjęła obowiązku zabezpieczenia dowozu pacjenta transportem medycznym do szpitala w Ostrowie Wlkp. Była to jej samodzielna decyzja. […] Dyrekcja szpitala ocenia postępowanie lekarki w zakresie przekazania pacjenta [...] jako niewłaściwe - napisał w oświadczeniu szpitalny rzecznik, Sławomir Pałasz.
Postępowaniem lekarki zainteresowała się również Prokuratura Regionalna w Łodzi. Jej rzecznik, prokurator Krzysztof Bukowiecki, poinformował w styczniu 2020 r., że lekarka z Krotoszyna usłyszała zarzut umyślnego narażenia chłopca na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Za ten czyn groziło kobiecie do pięciu lat więzienia.
- Według prokuratury, lekarka nie zleciła dodatkowych badań dziecka, nie zleciała transportu medycznego chłopca, choć w szpitalu były dwie wolne karetki. Nie ustaliła ze szpitalem, do którego zostało skierowane dziecko, czy placówka ma możliwości leczenia na miejscu w takim zakresie - powiedział prokurator Bukowiecki.
Biegły z zakresu chirurgii ogólnej, medycyny ratunkowej i zdrowia psychicznego stwierdził, że krotoszyńska lekarka dopuściła się szeregu uchybień w postępowaniu diagnostyczno-leczniczym.
Lekarka nie przyznała się do popełnienia zarzucanych jej czynów i złożyła wyjaśnienia.
3. Rodzice chłopca nie chcą ukarania lekarki
W lipcu 2021 roku sąd w Krotoszynie uznał lekarkę winną zarzucanego jej czynu. Zmienił jednak jego kwalifikację, uznając, że zachowanie oskarżonej było nieumyślne. Lekarkę skazano na grzywnę w wysokości 45 tys. zł i obowiązek pokrycia kosztów postępowania sądowego w wysokości 8 tys. zł.
Zarówno obrona, jak i prokurator złożyli do Sądu Okręgowego w Kaliszu apelację.
- Sąd Okręgowy w Kaliszu uchylił wyrok sądu pierwszej instancji i umorzył postępowanie, wskazując, że brakowało wniosku o ściganie pochodzącego od pokrzywdzonych - przekazał rzecznik Prokuratury Regionalnej w Łodzi prokurator Krzysztof Bukowiecki.
Przestępstwo umyślne ścigane jest "z urzędu", jednak w przypadku przestępstwa nieumyślnego, to pokrzywdzeni muszą złożyć wniosek o ściganie. Okazało się, że rodzice pokrzywdzonego chłopca nie chcą, by lekarka została ukarana.
Rodzice dziecka, które połknęło agrafkę, a lekarka naraziła je na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, złożyli oświadczenie, że nie żądają ścigana i ukarania kobiety - powiedział PAP rzecznik Prokuratury Regionalnej w Łodzi prokurator Krzysztof Bukowiecki.
- W związku z tym sąd postępowanie umorzył, co zamknęło drogę do tego, żeby próbować kasacji - wyjaśnił prokurator.
Rzecznik nie potrafił powiedzieć, dlaczego pokrzywdzeni zmienili zdanie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl