Matka myślała, że to ospa. Mięsożerna bakteria zaatakowała 4-latkę

Kiedy czteroletnia Reign zaczęła gorzej się czuć, a na jej skórze pojawiła się czerwona wysypka, jej mama uznała, że jest to zwykła ospa wietrzna. Jednak po kilku dniach stan dziewczynki zaczął się gwałtownie pogarszać. Wtedy okazało się, że nie jest to ospa a poważne zakażenie - martwicze zapalenie powięzi. Dziewczynka w ostatniej chwili trafiła na stół operacyjny.

1. Dziwne objawy u dziecka

Leanne Passey zauważyła u swojej czteroletniej córeczki Reign objawy ospy wietrznej. Dziewczynka była ospała, gorączkowała i skarżyła się na ból głowy. Z czasem zaczęły pojawiać się również drobne plamki.

Mimo że ospa wietrzna zazwyczaj trwa od pięciu do siedmiu dni, to w trzeciej dobie objawy czterolatki znacznie się pogorszyły. Leanne wiedziała, że jej córce dolega coś znacznie poważniejszego - wokół małej ranki po skaleczeniu, na skórze Reign pojawiła się wielka czerwona plama.

Nie czekając ani chwili dłużej kobieta od razu zabrała córkę na pogotowie do szpitala Russells Hall w Dudley (Wielka Brytania). Po zbadaniu dziewczynki, lekarz przepisał jej antybiotyk i zalecił odpoczynek w domu.

- Nie chcieli jej przyjąć, a wiedziałam, że jest źle, że moja córka potrzebuje pomocy. Tymczasem kazali mi ją zabierać do domu - mówi Leanne. - Powiedziałam, że jedynym sposobem na pozbycie się mnie jest użycie siły. Stan Reign pogarszał się z każdą sekundą - dodaje.

Kiedy personel szpitala powiedział kobiecie, że nie ma łóżek, rozpłakała się. Była przerażona i bezradna. Mimo to musiała opuścić szpital.

2. Martwicze zapalenie powięzi

Młoda mama nie zamierzała się jednak poddać. Zabrała córkę do szpitala dziecięcego w Birmingham, co wiązało się z długą podróżą. Leanne zauważyła wtedy, że stan jej córki się pogarsza.

- Jej temperatura wzrosła do prawie 42 stopni, miała halucynacje… przestała krzyczeć i leżała w samochodzie prawie martwa - wspomina. - Wniosłam ją na ostry dyżur i powiedziałam, że ktoś musi ją zobaczyć, bo czuję, że umiera - dodaje.

Lekarze natychmiast zajęli się dziewczynką, u której wokół czerwonego rumienia pojawiła się już czarna obówdka. Jej stan zdiagnozowali jako martwicze zapalenie powięzi, nazywane czasem "chorobą mięsożerną" (chorobą zjadającą mięso), ponieważ niszczy pobliskie tkanki. Jest to ostre zakażenie podskórnej tkanki łącznej, które charakteryzuje się ciężkim i gwałtownym przebiegiem i może zakończyć się zgonem.

Początkowo może wystąpić intensywny ból lub utrata czucia w pobliżu skaleczenia, następnie obrzęk wokół rany i wystąpienie objawów grypopodobnych. Z czasem infekcja prowadzi także do wymiotów, biegunki oraz ciemnych zmian skórnych. Jeżeli w porę nie zatrzyma się zakażenia, konieczna jest amputacja chorych kończyn.

3. Operacja ratująca życie

W przypadku czteroletniej Reign zakażenie rany rozpoczęło się właśnie od paciorkowca z grupy A, który wywołał szkarlatynę, a z czasem przybrał znacznie bardziej dramatyczny przebieg. Konieczna była operacja usunięcia zakażonych tkanek, by nie doszło do rozprzestrzeniania się infekcji na cały organizm.

- To okropne. To nie była ospa wietrzna tylko paciorkowiec A, który przedostał się przez ranę - mówi mama. - Myślałam, że moja córka ma ospę wietrzną, a trafiła na stół operacyjny. Byłam pewna, że już jej nie zobaczę - dodaje.

Szczęśliwie operacja przebiegła pomyślnie, a małej Reign pozostała jedynie duża blizna na boku. Teraz opowiada wszystkim, że wygrała walkę z krokodylem.

Z kolei władze szpitala w Dudley przyznały, że sprawa nieudzielenia dziewczynce odpowiedniej opieki w dalszym ciągu jest badana i nie można podać więcej szczegółów ze względu na poufność pacjentki.

Maria Krasicka, dziennikarka Wirtualnej Polski

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl